niedziela, 7 grudnia 2014

365 dni dla zdrowia i urody - dni 2-15

Drugiego dnia akcji nie dalm rady zrobic wiele, nalozylam jedynie maseczke witaminowa na twarz.
Trzeciego dnia naolejowalam paznokcie i cale dlonie, moje skorki wolaly juz o pomste do nieba;)
Dzien czwarty to byla kapiel w wodzie z sola z Morza Martwego z dodatkiem olejku eukaliptusowego.
Piatego dnia powtorzylam zabieg z maseczka.
Szostego dnia znowu kapiel z sola Morza Martwego, tym razem oprocz wystepujacego juz "fabrycznie" olejku eukaliptusowego dodalam tez kilka kropel olejku z drzewa herbacianego  liczac, ze pomoze mi w walce z wirusem izatkanym nosem.
Siómego dnia ratowalam wysuszona I obtarta skore wokol nosa I na nim.
Kolejnego dnia udalo mi sie znalezc czas na farbowanie wlosow, ktore odkladalam juz zdecydowanie za dlugo.
Dziewiatego dnia kolejna maseczka witaminowa ktora tez swietnie nawilzyla wysuszona skore wokol nosa.
Dziesiatego dnia zrobilam sobie henne na brwi I pomimo trwajacego przeziebienia przestalam byc taka niewyrazna ;)
Nastepnego dnia polakierowalm paznokcie I od razu poczulam sie bardziej kobieco, mimo ze mój nos przypominal raczej nalezacy do Swietego Mikolaja
Kolejnego dnia udalo mi sie na moment wsadzic stopy do miski z woda z sola z Morza Martwego, zaczelam tez odczuwac niewielka ulge jesli chodzi o niedobor magnezu. Przez caly ten czas bralam tabletki z magnezem przynajmniej raz dziennie, najczesciej dwa.
Trzynastego dnia nalozylam na noc olejek arganowy na twarz, posmarowalam tez niektore fragment ciala kremem zawierajacym wyciag z Wild Yam (mam problem z hormonami z ktorymi lekarze nie potrafia lub nie chca mi pomoc, staram sie wiec radzic sobie sama, zdobywajac wczesniej wiedze na ten temat. Smarowanie tym kremem kontynuowalam az do 20 dnia akcji.
Czternasty dzien akcji to bylo intensywne  nawizlanie skory dloni wysuszonaj w trakcie sprzatania.
Pietnastego dnia zluszczylam I smarowalam usta balsamem ktory zrobilam sobie z oleju kokosowego, odrobiny wosku pszczelego, oleju ze slodkich migdalow I wit. E.

365 rzeczy mniej w 365 dni - dni 20 do 38

Milczalam nie dlatego, ze nic sie nie dzialo, wrecz przeciwnie - dzialo sie bardzo duzo i zwyczajnie nie mialam juz sily ani czasu pisac.
Przez te 19 dni pozbylam sie znacznie wiecej niz 19 rzeczy


20-tego dnia akcji na recycling powedrowaly plastikowe kólka od komódki z zabawkami dzieci. Kólka nigdy nie byly uzywane i raczej nie beda.


Dni 21, 22, i 23 (nie cale oczywiscie tylko chwile pomiedzy jedna praca a druga) poswiecilam na przejrzenie i wyciecie interesujacych fragmentow z 15 czasopism fitnessowych. 98% powedrowalo na recycling.


24, 25 i 26 dnia przeorganizowalam sloiczki z suplementami. Ostatnimi czasy dwa razy zamówiam suplementy z USA. Zeby zaoszczedzic sobie czasu i pieniedzy  zamówiam od razu wieksze ilosci, np. przy zakupie 5 opakowan jest az 60% znizki a te 5 opakowan wystrczy na 3-6 miesiecy suplementacji, wiec na dluzszy czas z glowy. W wiekszosci przypadkow tabletki czy kapsulki wypelniaja tylko 1/2,  1/4 czy 1/5 opakowania, wiec te czesciej uzywane przesypalam do jednego opakowania a zostawilam zapieczetowane jedynie te po ktore siegamy rzadziej lub w mniejszej ilosci. Np. dzieci codziennie zjadaja kilka tabletek z probiotykami, nie ma wiec obawy, ze sie zapsuja znim zdaza je zjesc bo opakowanie znika w kilka/nsacie dni. W sezonie grypowym lykamy wiecej witaminy C a w trakcie paskudnego przeziebienia ktore dopadlo mnie 20 dnia akcji I trzymalo dobry tydzien, zuzylam 2 opakowania tej witaminy.
Takim sposobem na recykling poszlo kilkanascie pustych opakowan a w szufladzie z suplementami zrobilo sie luzniej i przejrzysciej.


27 dnia zajelam sie pudrami w kulkach, ktore sa moja slaboscia ;-) Z trzech bardzo podobnych zestawow, w tym jednego mocno juz zuzytego zrobilam dwa znacznie bardziej mi pasujace - jeden rozswietlajacy, jeden sluzacy za roz do policzkow.


Dni 28 I 29 to znowu bylo przegladanie czasopism, tym razem pozbylam sie 11 likwidujac do konca caly jeden stos, ktorego miejsce zajely materialy z kursow, wczesniej poupychane w roznych. miejscach.


Dni 30 do 35 to bylo przegladanie szaf, glównie dziewczynek. To co dalej dobre trafilo z powrotem do szafy, ubrania bardzo zniszczone na szmatki, za male ciuszki szkolne wypiore i wyprasuje zaniose do szkoly. Reszte z tego co bedzie chciala wysle kolezance, ktorej slicznotki sa nieco mlodsze od moich a to co nie bedzie chciala oddam do charity shopu.


Dni 36 do 38 poswiecilam na porzadkowanie mojego biurka, zwlaszcza papierow szkolnych, bankowych i roznych rachunkow.


Przez wiekszosc tych dni dzialalismy wspólnie cala rodzina. Nie tylko segregowalismy rzeczy ale bylo tez duzo ogólnego sprzatania i czyszczenia.
Duzo jeszcze zostalo do zrobienia ale róznica jest niesamowita.


Zwykle nie bylo nawet czasu robic zdjec ale te co mam uzupelnie z czasem, podobnie jak polskie znaki, ktorych nie mam w pracy.


Pomimo tego, ze w tym tygodniu mialam 5 dni w jednej pracy i 6 dni w drugiej, nastepny tydzien zapowiada sie niewiele lepiej bo 5/5 a pierwszy calkowicie wolny dzien w tym miesiacu bede miec jak dobrze pójdzie dopiero 21 (a jesli nie to 25) grudnia to z optymizmem patrze na przygotowania swiateczne, bo jesli chodzi o porzadki to zostaly nam sprawy bierzace i kosmetyczne poprawki a potem juz tylko to co przyjemne czyli gotowanie, strojenie choinki i wspolne spedzanie czasu.


Jeszcze tylko musze kupic prezenty bo na wyrwanie sie do masta zupelnie nie mialam szans.

środa, 19 listopada 2014

Minimalizm po polsku


Osoby zainteresowane minimalizmem, prostym życiem oraz wszystkim co z tym związane zapraszam do lektury książki "Minimalizm po polsku" autorstwa Anny Mularczyk-Meyer.
Bloga tej pani czytam od wielu lat, często wracam do poszczególnych postów albo wertuję od najstarszych do najnowszych i odwrotnie. Bardzo ucieszyłam się więc, kiedy ukazała się jej książka, kupiłam i przeczytałam pierwszego dnia kiedy stała się dostępna w formie elektronicznej. Nie będę streszczać ani recenzować, powiem tylko, że przeczytać warto.
Obecnie jest w minimalistyczniej cenie ;-) na stronie publio.pl 




Pani Ania na swoim blogu i w książce przedstawia minimalizm z ludzką twarzą, nie odarty z emocji i nie sprowadzony do liczenia i wyrzucania. Minimalizm ukazany jako droga nie cel i to jest podejście które do mnie przemawia.
Chcę kroczyć tą ścieżką, patrząc gdzie mnie zaprowadzi. Pewnie nie raz gdzieś zboczę, może i cofnę się kawałek albo zatoczę kółko, czasem może przystanę na dłużej albo pobiegnę kawałek ale generalnie podoba mi się kierunek w którym podążam.
Podobnie jak pani Ania chcę znaleźć własny minimalizm, dopasowany do moich potrzeb, bez narzuconych przez innych reguł i limitów.

poniedziałek, 17 listopada 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 18 i 19

Wczoraj na recykling poszły dwie butelki na wodę. Zakrętki nie były szczelne, więc nie nadawały się do noszenia w torbie szkolnej. Dziewczynki bardzo chciały je zatrzymać, więc stały sobie w szafce długi czas, jednak wczoraj robiłam małe przegrupowanie w tej szafce i stwierdziłam, że nie ma tam miejsca na coś co i tak nie jest używane.


Dzisiaj na recykling powędrowały następne dwa czasopisma

niedziela, 16 listopada 2014

365 dni dla zdrowia i urody - dzień 1

Praktycznie odkąd pamiętam mam niedobory magnezu. Przez ostatnie dwa tygodnie, pomimo codziennej suplementacji objawy niedoboru stały szczególnie dokuczliwe.
Dzisiaj więc postawiłam na intensywną suplementację tego pierwiastka. Co kilka godzin łykałam tabletkę z cytrynianem magnezu, który jest jedną z najlepiej przyswajalnych form magnezu.


Do tego z chlorku magnezu i oczyszczonej wody zrobiłam sobie "oliwę magnezową" i kilkakrotnie smarowałam nią skórę łydek i przedramion.

Na temat działania magnezu nie będę się w tej chwili rozpisywać bo to temat bardzo obeszerny, raczej na książki niż posta czy artykuł ale na pewno do niego wrócę. Na razie zainteresowanych odsyłam do lektury

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 17

I wczoraj znów trafiłam do kuchni ;-) W jednej z szuflad znalazłam otwieracz do konserw, który bardzo lubiłam i długo dobrze mi służył ale już się stępił i doczekał następcy. Zdecydowanie nie potrzebuję dwóch i ten gorzej działający idzie na recykling.
Znalazłam też tarczę do robota kuchennego. Robot się zepsuł już kilka lat temu ale tarcze były bardzo dobre, chyba nawet lepsze niż w nowym. Niestety nie pasują do nowego robota więc nie znajduję dla nich zastosowania. Tarcza również idzie na recykling.



sobota, 15 listopada 2014

365 dni dla zdrowia i urody

Pewnie zauważyliście, że w akcji 365 rzeczy mniej w 365 dni nie biorą udziału kosmetyki. Od tego jest m.in akcja denko która w skrócie polega na tym, że nie kupujemy takiego samego lub podobnego kosmetyku dopóki nie zobaczymy denka w obecnie używanym.
Kosmetyków ostatnio praktycznie nie kupuję a wcale ich nie ubywa.


Już jakiś czas temu doszlam do wniosku, ze moim problemem nie jest kupowanie dużych ilości kosmetykow, tylko słabe ich zużywanie. Tak na prawdę codziennie uzywam tylko kremów do twarzy i produktow do higieny. Calej reszty używam nieregularnie.


Postanowilam więc zmobilizować się do bardziej regularnego używania różnych kosmetykow i innych wspomagaczy urody i zdrowia. Czas zadbać nie tylko o rodzinę i dom ale także o siebie.


Pozpoczynam wiec nową akcję - 365 dni dla zdrowia i urody.


Na czym będzie ona polegać? Postaram się codziennie zrobić coś dla zdrowia lub urody, może to będzie maseczka, może relaksująca kąpiel, może spacer albo jakies super zdrowe danie czy napoj, albo suplementy.


Zapraszam sedecznie do przyłączenia się do akcji



piątek, 14 listopada 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 16

W najbliższym czasie nie planowałam wcale ruszać ubrań. Jednak pogoda się zmieniła i zabrałam się za wymianę ubrań letnich na zimowe. Wczoraj też rozmawiałam ze znajomą z pracy, która bardzo schudłą i stwierdziła, że nie ma w czym chodzić, postanowiłam więc pochować letnie rzeczy, wyciągnąć zimowe i przy okazji zobaczyć czy nie znajdę czegoś dla niej.
Wybrałam kilka rzeczy z moich "najchudszych" czasów. Nie mam zamiaru wracać do tamtej wagi, nie wyglądałam wtedy zdrowo.
Oddałam:
- 1 kurtko-płaszczyk
- 3 pary spodni
- 3 spódniczki
- 2 swetry
- 1 swetrową sukienkę
- 1 t-shirt


Nie przejrzałam jeszcze wszystkiego, więc pewnie coś jeszcze się znajdzie. W szafie zrobiło się luźniej więc będzie lepiej widać czego jeszcze mogę się pozbyć ;-)

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 14 i 15

W środę świeciło słońce, szukałam więc okularów przeciw słonecznych i znalazłam takie, których już nie chcę nosić.



Wczoraj pozbyłam się krokomierza. Nie używałam go już ze 3 lata i raczej nie będę więcej używać. Był mało precyzyjny. Lubię gadżety fitnessowe ale takie które działają jak trzeba.






Do tej pory cały proces przebiegał jakoś tak naturalnie. To co kiedyś zostawiłabym na później albo przełożyła w inne miejsce, teraz oglądam i podejmuję decyzję gdzie ma trafić.
Minęło dopiero pół miesiąca, pozbyłam się ledwie kilkunastu rzeczy ale już zaczyna być widać efekty gdzie niegdzie. Mam nadzieję, że z czasem akcja nabierze rozpędu i uda mi się pozbyć więcej niż jednej rzeczy dziennie.

wtorek, 11 listopada 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 12 i 13

Wczoraj dzień zaczął się dla mnie 1,5 godziny wcześniej niż zwykle a potem okazało się że mi się rodzina pochorowała, przejrzałam więc tylko kilka papierów. Dzisiaj z kolei zajęliśmy się ogólnymi porządkami i recyklingiem. Wszystko wygląda zdecydowanie lepiej ale nie mogę zaliczyć nic na poczet tych 365 rzeczy.

Dlaczego tak? Bo nie chodzi o wyrzucanie śmieci, które i tak prędzej czy później się wyrzuca, tylko o pozbywanie się rzeczy, które teoretycznie można by jeszcze używać ale tak na prawdę przeszkadzają, zagracają. Jestem skłonna uznać stertę papierów grubą na 2-3 cm za jedną sztukę bo pozbycie się czegoś takiego przyczynia się do odgracenia i poprawy komfortu życia ale pojedyncze papiery zdecydowanie nie.

niedziela, 9 listopada 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 11

Muszę przyznać, że z dzisiejszym zadaniem uporał się głownie mąż. Została przesortowana wielka sterta papierów, głownie szkolnych. Będzie co oddać na makulaturę. Mnie czeka jeszcze jedna taka ale nie sądzę, że uda mi się z nią uporać przed weekendem.
To zadziwiające jak takie dwie małe istotki mogą produkować takie stosy papierów. Zaczęło się już w przedszkolu, często wracały z jakimś rysunkiem a jak poszły do szkoły to doszły listy, newslettery, zadania. W kilka dni potrafią zasypać cały stół.

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 10

Pomimo codziennego podlewania, okazało się, że południowe słońce jest bezlitosne i wypaliło pędy tymianku rosnącego na kuchennym parapecie. Doniczka wczoraj powędrowała do śmieci i choć pewnie jej miejsce zajmie inna, to ta przynajmniej już nie szpeci.

sobota, 8 listopada 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 9

Lato się skończyło więc wczoraj do kosza powędrowaly japonki. Niby jeszcze cale ale już nieładne, jak będę potrzebować to wiosna kupie sobie nowe.


Dzisiaj dzień nam zszedł na gotowaniu, pieczeniu i sprzątaniu w kuchni a teraz jestem w pracy wiec zadanie domowe odrobię, kiedy wrócę do domu.

czwartek, 6 listopada 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 8

Z początkiem tego tygodnia rozpoczęła się u nas prawdziwa jesień. Zrobiło się znacznie chłodniej, tak że chodzenie w krótkim rękawku nie należy do przyjemnych, często też pada albo mży.
Kiedy robi się chłodniej lubię chodzić w dzianinowych sukienkach a do sukienek potrzebne mi są rajstopy.
Dzisiaj przejrzałam szufladę w której trzymam rajstopy o skarpetki i porzegnałam się z 3 parami rajstop które były nieco zmechacone i parą skarpetek z lekko przetartymi piętami.
Przy okazji okazało się, że mam więcej skarpetek niż myślałam i mogę jeszcze jakiś czas wstrzymać się od zakupów.

środa, 5 listopada 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 7

Jakoś ciągnie mnie do kuchni ale faktem jest, że wszelkie porządki zaczynam od kuchni, inaczej reszta jakoś mi nie idzie ;-) Dzisiaj zajrzałam do szuflady ze sztućcami. Są tam jeszcze rzeczy które były tu kiedy się wprowadziliśmy. Stwierdziłam, że nie ma sensu trzymać tych z nich które są brzydkie, zardzewiałe i pojedyncze. To była wstępna selekcja, na pewno więcej do wyrzucenia się znajdzie, na razie poleciały te:

Niedługo planuję gruntowne porządki w tej szufladzie, może jeszcze jakieś "skarby" zauważę ;-)


To już tydzień tej akcji, jeszcze tylko 51 następnych.
Po tygodniu raczej nie widać jeszcze różnicy ale mam nadzieję uzyskać efekt śnieżnej kuli a te kilka drobiazgów to jak pierwsze płątki śniegu - cieżko z nich coś ulepić ale są początkiem.
Kiedy pierwszy dzień wolny od pracy będę miała dopiero w następną niedzielę i będzie to jeden z dwóch dni wolnych w tym miesiącu, ciężko mi planować jakieś większe akcje, tym bardziej że w wolne dni pewnie będę wolała spędzić z rodziną i odpoczywając. Metoda malutkich kroczków daje za to stały progres.
Dzięki tej akcji nie odkładam takich drobiazgów na "kiedy będę miała więcej czasu".

wtorek, 4 listopada 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 6

Wtorek jest dniem w którym wystawiamy śmieci do zabrania. Od kilku miesięcy zabierany jest też recykling. W tym tygodniu wypada makulatura, postanowiłam więc zadziałać w tym kierunku. Miałam kilka minut przed wyjściem do drugiej pracy i przejrzałam dwa czasopisma, z których zostawiłam jedną stronę a reszta poszła na makulaturę. Podejrzewam, że jeszcze kilka się znajdzie ale na nie też przyjdzie pora



Halloween



poniedziałek, 3 listopada 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 5

Przyszła pora na wykorzystanie czegoś w inny sposób. Stary ręcznik został pocięty na małe szmatki, które wykorzystam do mycia ram okiennych. Ramy są aluminiowe i wymagają czyszczenia co około 2 tygodnie, inaczej coś zaczyna na nich rosnąć ;) Takim sposobem za kilka tygodni nie będzie już śladu po ręczniku.

Jeszcze tylko 360 dni, trzymajcie kciuki.

niedziela, 2 listopada 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 4

Dzisiaj rozejrzałam się nieco po domu i już wiem, że będzie ciężko. Niby dużo różnych rzeczy ale ciężko znaleźć te, których należałoby się pozbyć. Nie poddaję się jednak bo nie zagracone pomieszczenia to kusząca perspektywa.

Na celownik trafiła dzisiaj torebka, której nie nosiłam już ponad rok. Nie była piękna, za to nieco już znoszona. Kupiłam ją kiedyś awaryjnie, bo potrzebowałam szybko czarnej torebki. Teraz mam już inną czarną, nad której zakupem miałam dużo czasu, żeby się zastanowić, stara więc bez żalu powędrowała do śmieci. Zyskałam nieco miejsca w szafce i znalazłam funta ;-) podczas przeglądania zawartości.

sobota, 1 listopada 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień 2 i 3

Wczorajszy dzień minął nam w nieco Halloweenowym nastroju a zakończyliśmy go spacerem po mieście i po cmentarzu. Nie miałam wiele czasu, żeby zająć się porządkami ale podczas gotowania obiadu wpadła mi w oko pokrywka od naczynia żaroodpornego które pękło mężowi kilka dni temu - od razu powędrowałą na recykling.
Dzisiaj za to zabrałam się za półkę w szafce kuchennej z przyprawami i ziołami. Przeterminowane i zwietrzałe poszły do śmieci i od razu zrobiło się przestronniej.
Jutro planuję rozejrzeć się uważniej czego warto by się pozbyć.

czwartek, 30 października 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dzień I

To nie poniedziałek, nie pierwszy dzień miesiąca, nie nowy rok ale tak samo dobry jak każdy inny dzień na rozpoczęcie akcji 365 rzeczy mniej w 365 dni
Nie wiem jak Wam ale mnie jest ciężko pozbywać się książek, jednak zaczęłam właśnie od książki, która mnie już nie będzie potrzebna


 źródło: http://www.empik.com/pierwszy-rok-zycia-dziecka-eisenberg-arlene,p1005833192,ksiazka-p

Książka powędrowała do koleżanki, która spodziewa sie dziecka za około miesiąc. Mam nadzieję, że będzie dla niej pomocna, tak jak była dla mnie.

365 rzeczy mniej w 365 dni

Mieszkamy w takich warunkach w jakich mieszkamy i w ciągu najbliższego roku pewnie nie uda nam się tego zmienić, choć bardzo byśmy chcieli. W czwórkę mieszkamy w 1 i 1/2 pokoju (bo ten dziewczynek to taki malusieńki) i jakoś musimy się ze wszystkim pomieścić. Niestety rzeczy ciągle przybywa i robi się coraz ciaśniej.
Pomiędzy dwiema pracami i szkołą dziewczynek (zawożenie i odbieranie, odrabianie lekcji) i ich innymi zajęciami (gimnastyka i balet) nie za wiele czasu zostaje na jakieś duże akcje. Mogę za to spróbować codziennie zająć się przynajmniej jedną rzeczą.
Postanowiłam więc przez najbliższy rok pozbyć się co najmniej 365 rzeczy. 365 to zarazem dużo i mało, to tylko jedna rzecz dziennie ale po roku może to dać razem odczuwalną zmianę w komforcie życia.

Będę pozbywać się rzeczy które:
- nie są już dłużej potrzebne i raczej nie będą
- są mało praktyczne i używam ich z niechęcią
- są zepsute a ich naprawa się nie opłaca
- przestały spełniać swoje zadanie
- zużyły się
- są w nadmiarze
- budzą złe skojarzenia i wspomnienia
- są brzydkie

Przedmioty te będę  starała się:
- oddać komuś, komu mogą się przydać o ile są w dobrym stanie
- oddać na recykling
- przerobić na coś innego co będzie bardziej użyteczne
- przeorganizować
- jeśli nic z powyższego się nie uda, wtedy dopiero wyrzucić

Wiadomo, że pewnych rzeczy będzie przybywać, postaram się żeby ogólny bilans po roku był mniejszy o 365 od dziesiejszego.

Jeśli macie ochotę przyłączyć się do akcji choćby na tydzień, dwa, miesiąc, kwartał czy pół roku, piszcie proszę w komentarzach jakie macie pomysły i jak Wam idzie. Zapraszam serdecznie

niedziela, 24 sierpnia 2014

Nadgorliwość nie popłaca


Wcale nie wynikło to z nadgorliwości w "akcji denko", tylko ze zwyczajnego braku czasu. Pomiędzy dwiema pracami i dwójką dzieci, jakoś przez kilka miesięcy nie potrafiłam znaleźć chwili, żeby wybrać się do miasta, do jedynego sklepu w którym mogę kupić moje ulubione szampony.
Tak oto zostałam bez żadnego szamponu, musiałam więc nabyć jakiś podczas wieczornych zakupów spożywczych w supermarkecie.
Mając słabe rozeznanie w tamtejszej ofercie sięgnęłam po szampon którego opakowanie "krzyczało", że ma w składzie jeden z moich ulubionych olejków a mianowicie arganowy.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że w szamponach popularnych marek zawartość składników pielęgnacyjnych jest znikoma ale skoro już musiałam coś wybrać, to wolałam te "z" niż "bez".
W taki oto sposób znalazł się u mnie Herbal Essences Moroccan My Shine Nourishing Shampoo.


 Moja ocena:
Na Plus
- gęsty
- wydajny
- dobrze się pieni

+ / - 
- niebiesko turkusowy kolor wydał mi się mało naturalny ale w sumie mnie to nie przeszkadza
- chemiczny zapach PRLowskiego "zielonego jabłuszka" czymś wzbogaconego, może dla niektórych fajny, mnie szybko zaczął męczyć

Minusy:
- już w trakcie pierwszego mycia włosy w dotyku wydawały się szorstkie i splątane
- po myciu pomimo odżywek i masek, które do tej pory sprawdzały się świetnie, włosy nieco gorzej się rozczesywały
- końcówki wyglądały na splątane, pogniecione, sianowate, takie też były w dotyku
- żeby zużyć ten szampon musiałam kupić też inny i używać ich na przemian, przez co zużycie zajęło wieki.

O tym, że moje włosy potrafią być gładkie i przyjemne w dotyku przekonałam się znowu po dwóch myciach innym szamponem.

Jeśli już coś kupię to staram się zużyć a nie wyrzucać ale zastanawiam się dlaczego nie zużyłam go do mycia podłóg, zamiast do włosów, którym wyraźnie nie służył. To wszystko chyba przez ogólne zalatanie i zapracowanie. Następne zakupy na pewno dużo lepiej przemyślę i zadbam o to, żeby jakiś zapas jednak mieć w domu a szampony "Herbal Essences" będę omijać szerokim łukiem ;-)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Polecam - The Strength Training Anatomy Workout, Frederic Delavier

Praktycznie nie ma dnia, żebym nie cztała czegoś związanego ze zdrowiem lub szeroko pojętym fitnessem. Najczęściej są to różne artukuły czy publikacje medyczne ale zdarzają się też ksiażki.
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam jedną, po którą sięgam dość często, głownie w pracy, więc stoi tam na półce. Jest to "The Strength Training Anatomy Workout" Frederica Delaviera


Książka ta zawiera dość szczegółowe opisy ćwiczeń, techniki ich wykonywania oraz mięśni biorących udział w danych ćwiczeniach.


Uwagę zwracają dokładnie wykonane rysunki z anatomią.


Mnie one bardzo się przydały podczas nauki do egzaminów na trenera personalnego.
Jak wiadomo wszelkie szkoły i kursy to dopiero poczatek drogi. Z jednej strony nie sposób zapamiętać wszystkiego czego się nauczyliśmy i warto do tego wracać co jakiś czas, z drugiej nie cały czas i nie zawsze korzystamy z całości zdobytej wiedzy i z czasem okazuje się, że w czym się specjalizujemy a o czymś innym mamy co najwyżej blade pojęcie. Dlatego lubię co jakiś czas wrócić do podstaw, upewnić się czy dobrze myślę i wtedy sięgam po książki takie jak ta.

Dla osób które nie potrafię jeszcze albo po prostu nie chcą układać sobie treningów, na końcu książki znajdzie się kilka gotowych programów treningowych.


Ja akurat posiadam wydanie anglojęzyczne bo i takichż mam klientów ;-) Dostępne jest jednak również polskie wydanie pod tytułem "Atlas treningu siłowego".

Mieliście styczność z tą ksiażką? Jak ją oceniacie?

poniedziałek, 14 lipca 2014

Pozbywam się nadmiarów czyli Akcja Denko

Udało mi się zapanować nad szamponami, żelami pod prysznic i mydłami w płynie, zwykle mam jedno opakowanie którego używam i w którymś momencie pojawia się opakowanie zapasowe. Przez większość czasu utrzymuje się więc stan jak dla mnie optymalny.
Pozostały mi jednak spore ilości płynów do kąpieli, których zużywanie szło bardzo opornie bo po pierwsze z kąpieli w wannie korzystam może kilka razy w roku, zwykle biorę prysznic, po drugie choć sama kupuję rzadko, dość często je dostaję a raz nawet udało mi się wygrać koszyk kosmetyków w którym było m.in kilka płynów do kąpieli.
Postanowiłam więc zużyć je nieco inaczej - zawartość przelewam do butelki z pompką po mydle w płynie i w ten sposób udało mi się już zużyć kilka butli i butelek płynu do kąpieli.
Ostatnio zużyły się te:


Konsystencja galaretkowata więc ciężko było się nimi posługiwać ale po dolaniu odrobiny wody poddały się i stały się płynne.

Na palcu boju pozostała jedna litrowa butla i trzy półlitrowe, z czego zawartość jednej prawdobodobnie jeszcze dzisiaj trafi do butelki z pompką.

Następne na celowniku balsamy i masła do ciała ale na te nie mam innego pomysłu niż zużyć zgodnie z przeznaczeniem ;)

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Dotrzymane postanowienie

Około rok temu postanowiłam nie kupować nic z kosmetyków kolorowych aż do końca roku. Pisałam o tym tutaj. Postanowienia dotrzymałam, dopiero w styczniu kupiłam sobie puder w kulkach, z którego zakupem wstrzymałabym się dłużej ale był z kolekcji sezonowej, a kilka tygodni temu kupiłam sobie dwie szminki. To wszystko.
Nie mogę powiedzieć, że nic mnie nie kusiło ale było łatwiej niż się spodziewałam. Gdybym chciała, bez problemu wytrzymałabym nawet i rok. Mam zamiar dalej bardzo ograniczać  zakupy kosmetyków kolorowych, postaram się nie kupić więcej niż 3 do końca roku.
Chciałabym, żeby w moim kuferku zrobiło się luźniej ale kolorówka zużywa się taaaaaak woooolnoooo, że praktycznie niezauważalnie, jedyne co mi przez ten czas widocznie ubyło, to podkłady.

Teraz przyszła pora na kolejne wyzwanie czyli kosmetyki do pielęgnacji ciała. Postanowiłam nie kupować nic do moich 40 urodzin ;) a potem zobaczę, może się skuszę na jakieś cudnie pachnące masełko a może przedłużę jeszcze o kilka miesięcy ;)

Uporałam się już z nadmiarami trzech rodzajów kosmetyków: szmponów, żeli pod prysznic i mydeł w płynie ale o tym będzie w osobnym poście dotyczącym akcji denko.

sobota, 14 czerwca 2014

Sztuka prostoty

Długo czekałam aż ta pozycja zostanie wydana w formie elektronicznej aż w końcu przeglądając ofertę mojej ulubionej internetowej księgarni Publio natknęłam się na nią.

źródło:http://www.publio.pl/sztuka-prostoty-dominique-loreau,p89118.html

Jeśli interesuje Was tematyka minimalizmu, uważam że jest to jedna z lektur obowiązkowych.
Niejednokrotnie budzi ona mieszane uczucia, mnie osobiście nieco rozczarowała, jednak zamierzam przeczytać ją ponownie za jakiś czas.
Dla zainteresowanych książka w wersji elektronicznej do nabycia tutaj.

Czytałyście? Jakie są Wasze spostrzeżenia?

piątek, 13 czerwca 2014

Spacer

Przez ostatnie miesiące a właściewie rok, pracowałam tyle, że rzadko miałam czas na drobne przyjemności.
Dzisiaj postanowiłam pójść rano na mały spacer po okolicy, żeby przypomnieć sobie dlaczego kocham tę wyspę.
Nie będę się rozpisywać, wkleję tylko zdjęcia.

A jakie są wasze drobne przyjemności?