poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świąt !!!







Już za chwilę rozbłysną światełka
na pachnącym drzewku świątecznym
I za moment zasiądziemy do stołu
po wymianie życzeń serdecznych.

A na stole jak każe tradycja
są pierogi i barszczyk z uszkami,
karp co dzień wcześniej w wannie pływał
oraz ogrom ciast z bakaliami.

I prezenty znajdziemy pod drzewkiem 
gdy wstaniemy wreszcie od stołu
po zjedzeniu potraw aż tylu
ilu kiedyś było Apostołów

I zdziwienie okaże rodzinka
widząc ciężar swoich dla nas darów
że Mikołaj dźwigając to wszystko 
musiał stracić kilka kilogramów.

Oto Kettel co ucho nadstawia
oraz sztanga, gryfy i talerze
można jeść wigilijne potrawy
nie składając sylwetki w ofierze.

By potrawy szły Wam w suchą masę,
wielkich paczek pod świąteczną choinką,
Wigilijnej radosnej wiczerzy
życzy Rzabba The SuperBlondynka

niedziela, 27 października 2013

Mocne postanowienie

Na początku czerwca postanowiłam do końca roku nie kupować nic z kolorówki (wyjątkiem może być jedynie tusz do rzęs jeśli się skończy) i do tej pory udaje mi się je realizować. A jak jest z Waszymi postanowieniami? Jak idzie projekt denko?

Oczywiście mam zamiar prezentować wcześniejsze zakupy, niestety czas ostatnio jest u mnie towarem wielce deficytowym i zwyczajnie nie wyrabiam. Dzisiaj mam pierwszy wolny dzień od ponad 2 m-cy, to chyba wiele tłumaczy ;)

Lista zaległych tematów na bloga rośnie i rośnie, mam nadzieję, że w najbliższych dniach uda mi się poruszyć choć kilka. Przy okazji chciałam zapytać czy interesują Was tematy związane z fitnessem? Nie chcę, żeby zdominowały ten blog ale to jedna z moich "manii" i moja praca również.

Pozdrawiam ciepło w ten wietrzny jesienny dzień (u nas zapowiadają dzisiaj 9 w skali Beauforta)

sobota, 29 czerwca 2013

Światło i cień

Uwielbiam kosmetyki, które nadają blask skórze, ale nie ten choinkowy, brokatowy, tandetny. Lubię zdrowy, delikatny, subtelny blask, taki jaki naturalnie ma młoda zdrowa skóra.
Lato to czas kiedy skóra delikatnie muśnięta słońcem wygląda zdrowo i promiennie, takie subtelnie błyszczące kosmetyki jeszcze bardziej to podkreślają.

W tym temacie prym wiodą u mnie wszelkie kosmetyki w kulkach ale tym razem postanowiłam wypróbować coś prasowanego, co mogłoby wejść w skład jednej z moich UNII PALETTE.

Lato to również czas, kiedy w ruch idą wszelkie bronzery. Ponieważ tych złotawych, terakotowych, miedzianych i błyszczących u mnie dostatek, tym razem sięgnęłam po chłodny, matowy brąz, który ma posłużyć bardziej do konturowania twarzy niż do nadawania efektu opalenizny.

Tak więc trafiły do mnie dwa kosmetyki firmy E.L.F., której niektóre produkty miałam okazję wypróbować już wcześniej.

Healthy Glow Bronzing Powder w odcieniu Luminance oraz Matte Bronze



Wybaczcie, że mój aparat nie oddaje wiernie kolorów w świetle północnego okna




Luminance w opakowaniu to średni, ciepły beż, delikatnie błyszczący
Matte Bronze jest to chłodny, kakaowy, matowy brąz, nieco jaśniejszy niż wyszedł mi na zdjęciach


Starałam się uchwycić pod różnymi kątami padania światła i jak widać mój aparat zinterpretował to po swojemu ;)


Matte bronze jest dobrze sprasowany, dość twardy, dzięki temu nie boję się, że nabiorę na pędzel zbyt dużo produktu, łatwo nim stopniować efekt. Na twarzy wygląda bardzo naturalnie, nie wychodzą żadne pomarańczowe tony, idealnie sprawdza się do konturowania twarzy.

Luminance jest bardziej miękki i łatwiej go nabrać na pędzel. Na skórze wygląda dużo jaśniej niż w opakowaniu. Również łatwo nim stopniować efekt, od bardzo subtelnego rozświetlenia, to lśniącej tafli.


Trudno mi się wypowiedzieć co do wydajności produktów, bo użyłam do tej pory jedynie kilka razy ale na powierzchni jeszcze nie widać zużycia, co pozwala przypuszczać, że będą wydajne.

Opakowanie to przezroczysty plastik, który nie powala estetyką ale też nie razi. Od produktu za 1,5 funta nie wymagam pięknego opakowania. 
Moje pudry i tak zostaną rozebrane z opakowania i umieszczone w paletce :)

Podsumowując, jestem zadowolona z zakupu i będę sięgać po te kosmetyki nie tylko latem.

piątek, 28 czerwca 2013

Di Palomo



Kupujecie czasem kosmetyki tylko dla zapachu? Mnie się to zdarza i traktuję to jako aromaterapię.

Jakiś rok temu poznałam kosmetyki firmy Di Palomo. Seria Wild Fig & Grape uwiodła mnie zapachem.
Zapach nie jest może z tych typowo "do zjedzenia" ale jest bardzo przyjemny, powiedziałabym nawet, że "luksusowy", utrzymuje się długo na ciele i zdecydowanie poprawia mi nastrój.

Wild Fig & Grape Hand & Body Lotion

 

 Skład:

Aqua (Water), Paraffinum Liquidum, Glyceryl Stearate SE, Petrolatum, Cetearyl Alcohol, Steareth-21, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond Oil), Steareth-2, Phenoxyethanol, Parfum, Carbomer, Disodium EDTA, Benzoic Acid, Sodium Hydroxide, Alpha-Isomethyl Ionone, Dehydroacetic Acid, Glycerin, Limonene, Ethylhexylglycerin, Coumarin, Linalool, Polyaminopropyl Biguanide, Ficus Carica (Fig) Extract, Vitis Vinifera (Grape) Fruit Extract, Geraniol, Citronellol, Cinnamal Alcohol, Methylchloroisothiazolinone

 

Balsam znajduje się w butelce z pompką. Butelka wygląda jak ciemne matowe szkło, jednak jest plastikowa a może nawet bardziej gumowa, choć sprawia bardzo solidne wrażenie. Na szyjce butelki znajduje się skórzana zawieszka w kształcie liścia winorośli.

 Balsam całkiem dobrze nawilża a nawilżenie utrzymuje się wiele godzin.

 

 

Wild Fig & Grape Cleansing Bars

 

 
 

Skład: Sodium Palm Kernelate, Aqua (Water), Parfum (Fragrance), Glycerin, Butyrospermum Parkii, Goat milk, Ficus Carica (Fig Extract) Vitis Vinifera (Grape Seed Extract), Sodium Chloride, Sodium PCA, Glycerine, Sodium Hydroxide, Tocopheryl Acetate, Tetrasodium EDTA, Tetrasodium Etidronate, Cinnamyl Alcohol,Citronellol, Geraniol, Linalool,Coumarin, Limonene, Alpha-Isomethyl Ionone.

 

Cóż mogę powiedzieć o mydełkach? Zapakowane są w ładne pudełko, tak jak cała seria kosmetyków. Oczywiście myją, pięknie pachną i nie wysuszają skóry. To taki drobiazg poprawiający nastrój.

Z tej serii mam ochotę jeszcze na olejek do ciała i perfumy ale to z czasem, bo trwa akcja denko ;)

środa, 26 czerwca 2013

Zawzięłam się!!!

Zawzięłam się!
Chcę mieć piękne, gęste i długie włosy!
Niestety moje włosy też się uwzięły - uparcie nie chcę rosnąć ;) przez ostatnie 45 dni urosły jedynie 13mm co i tak stanowi niezły wynik jak na nie.
Grubość mojego kucyka to marne 63mm
Moje włosy są cieniutkie i delikatne jak u dziecka, wypadają. Rozjaśnione nabrały nieco objętości i zrobiły się nieco bardziej podatne na układanie ale to "nieco bardziej" nie oznacza, że jestem w stanie stworzyć z nich fryzurę ;)
Niestety przez użycie farby Schwarzkopfa jakieś 3 lata temu bardzo się zniszczyły a ponieważ rosną bardzo wolno, jeszcze sporo tych zniszczonych włosów zostało.
Wtedy wyglądały tak



 




Teraz są trochę krótsze i kilka odcieni ciemniejsze, z jaśniejszymi końcówkami.
Chciałabym mieć znowu długość taką jak na zdjęciach (dłuższymi tez nie pogardzę ;) ) i pozbyć się tych zniszczonych końców.
Wezwałam więc posiłki, które dzisiaj przybyły.
Na pierwszą linię frontu wysyłam więc dziś:



Odżywka wzmacniająco-regenerująca RADICAL firmy Farmona
Przeznaczona do włosów zniszczonych, suchych i łamliwych, osłabionych zabiegami fryzjerskimi, wymagających intensywnej regeneracji i wzmocnienia. 

Działanie
Specjalnie opracowana, bogata receptura wzmacnia i nawilża włosy oraz dostarcza im niezbędnych składników odżywczych, poprawiając ich kondycję i wygląd.
Naturalny ekstrakt ze świeżego ziela skrzypu polnego, źródło rozpuszczalnej krzemionki oraz cennych witamin i minerałów, poprawia dotlenienie komórek oraz wyraźnie wzmacnia włosy, zapobiegając ich wypadaniu. Prowitamina B5 dzięki małej cząsteczce odżywia cebulki, a dodatkowo wnikając w osłonkę włosa doskonale nawilża i regeneruje, poprawiając kondycję włosów. Proteiny jedwabne łączą się z keratyną i tworzą rodzaj "plomby" na uszkodzonych miejscach, dzięki czemu wyrównują strukturę włosa oraz chronią przed dalszymi uszkodzeniami i wysychaniem. Dodatkowo, innowacyjna Inulina z cykorii chroni naturalną, korzystną dla skóry florę bakteryjną przed niekorzystnym działaniem konserwantów oraz poprawia rozczesywanie i wygląd włosów. 

Efekt
Dzięki regularnemu stosowaniu włosy stają się mocniejsze, odporne na uszkodzenia i rozdwajanie oraz pełne witalności i blasku.  

Sposób użycia
Niewielką ilość odżywki nanieść na umyte włosy i skórę głowy. Nie spłukiwać. Stosować po każdym myciu włosów przez minimum trzy tygodnie, następnie, w celu podtrzymania rezultatów, dwa razy w tygodniu.
Duża zawartość wyciągów ziołowych może powodować wytrącanie się osadu.
Przed użyciem wstrząsnąć.

Skład: aqua, alcohol denat., equisetum arvense extract, panthenol, inulin, hydrolyzed silk, camelia sinesis leaf extract, PEG-40 hydrogenated castor oil, DMDM hydantion, methylchlorisothiazolinone, methylisothiazolinone, citric acid, parfum, buthylphenylmethylpropional, citronellol, hexylcinnamal.

Odżywka czy jak kto woli wcierka jest w szklanej butelce. 


Ma wodnistą konsystencję, ziołowy ale dość przyjemny zapach. Używanie jej bezpośrednio z butelki jest niewygodne, mam zamiar więc użyć do tego strzykawki.
Po pierwszym użyciu włosy nie są obciążone, zrobiły się za to nieco sztywniejsze.

Mam zamiar używać jej po każdym myciu włosów i po zużyciu zdać relację, czy i jakie efekty dała.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Pędzle LyDia zestaw 16szt.


Jednym z najczęściej wyszukiwanych haseł po których ktoś trafia na mojego bloga jest "pędzle LyDia" dlatego dzisiaj króciutka notka na temat zestawu 16szt. Wcześniejsze wpisy tu i tu.

Pędzle zapakowane są w miękkie etui z tworzywa sztucznego.



 Tak wyglądają rozwinięte


Pędzle mają syntetyczne włosie. Jest ono bardzo przyjemne w dotyku ale tak jak w przypadku pozostałych wypróbowanych przeze mnie niekiedy zbyt sprężyste.
Pędzle bez problemu domyłam z neonowych cieni, które ciężko mi było zmyć z pędzli z włosiem naturalnym.
Na zakup tego zestawu zdecydowałam się, kiedy potrzebowałam dużo pędzli jednego dnia i całkiem nieźle spełniły swoje zadanie. Ich wadą jest to, że przez zbyt sprężyste włosie nie nadają się do blendowania, gdyż mogą zetrzeć nałożony wcześniej kolor.
Pędzle do pudru i do różu są na tyle delikatne, że nie podrażniły nawet delikatnych dziecięcych buziek :)

niedziela, 23 czerwca 2013

Boots Extracts lip balms

Na co dzień wolę szminki i błyszczyki ale potrzebowałam czegoś bezbarwnego, jednak tym razem zamiast po balsamy w sztyfcie sięgnęłam po te w słoiczkach. Ponieważ byłam całkiem zadowolona z maseł do ciała z Bootsa, postanowiłam też wypróbować masełka do ust.Wybrałam z masłem kakaowym, migdałowe i kokosowe.








Masełka przyjemnie i delikatnie pachną, łatwo roztapiają się pod wpływem temperatury ciała, są dosyć przyjemne w użyciu. Niestety o intensywnym nawilżeniu nie ma mowy, nie poradziły sobie z wysuszonymi ustami, potrafią jedynie utrzymać stan wypielęgnowanych już ust.
Skład też nie jest tak naturalny jak bym chciała, dlatego więcej nie kupię, choć zużyję z przyjemnością ze względu na zapach ;)
Mazianie palcem w słoiczku też jednak nie do końca do mnie przemawia.

czwartek, 20 czerwca 2013

Moje olejowanie włosów cz. II


W pierwszej części przedstawiłam gotowe mieszanki olejów przeznaczone typowo do włosów. Dzisiaj czas na pojedyncze olejki, które mają szerokie zastosowanie w kosmetyce, niektóre mają także zastosowanie spożywcze ale te moje są typowo kosmetyczne.



Olej migdałowy (ze słodkich migdałów) ma postać gęstej, jasnożółtej cieczy o łagodnym, słodkawym smaku i przyjemnym, charakterystycznym dla owoców, z których jest pozyskiwany, zapachu. Bardzo słabo rozpuszcza się w wodzie i alkoholach, za to dobrze w eterze i chloroformie.
Nie powinno się go podgrzewać do temperatury wyższej niż 70°C.

Wykazuje silną zdolność zmiękczania naskórka i wzmacniania lipidowej bariery ochronnej skóry co zawdzięcza wysokiej zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych.
Nadaje się do każdego rodzaju skóry, rozprowadzony nie daje efektu ciężkości, jest dobrze wchłaniany. Polecany szczególnie do pielęgnacji skóry dziecka (jest bardzo łagodny, nie drażni, uspokaja).
Zawiera też takie składniki jak fitosterole, lecytyny witaminy A, B1, B2, B6, znaczną ilość witaminy E, będącej mieszaniną tokoferoli.

Dzięki obecności wszystkich wymienionych składników biologicznie aktywnych, szczególnie zaś witaminy E, olej migdałowy działa odżywczo, usprawnia odnowę komórkową, poprawia ukrwienie skóry, chroni ją również przed szkodliwym działaniem promieniowania UV. 


Zaczęłam używać olejku ze słodkich migdałów będąc w pierwszej ciąży żeby uelastycznić skórę i zapobiec rozstępom a także do ochrony krocza w trakcie porodu. Obecnie dodaję do ulubionych balsamów do ciała, przyznaję że niektóre kupuję głównie ze względu na zapach ;) a właściwości pielęgnacyjne dokładam sobie sama. Olejek ten stanowi też w niewielkiej ilości dodatek do mojej mieszanki olejów włosowych.



Olej jojoba zawiera głównie palmitynian cetylu (o bardzo cennych własnościach natłuszczających i odżywczych, zbliżonych do oleju wielorybiego), skwalen (który występuje w naturalnym płaszczu tłuszczowym skóry, chroniący przed utratą wody), alkohole alifatyczne, fitosterole, bogaty w witaminę F.

Doskonale wchłaniany przez skórę, wzmacnia warstwę cementu międzykomórkowego, co w efekcie zapobiega wysuszaniu skóry. Stosowany przy każdym typie skóry, a szczególnie polecany przy zapaleniach, łupieżu, poparzeniu słonecznym i trądziku. Zapobiega powstawaniu rozstępów.

Olej jojoba daje emulsji gęstszą konsystencję. Wmieszany do innych olejów roślinnych automatycznie przedłuża ich ważność, co poleca się czynić przy mało stabilnych olejach. 



Olej jojoba również od jakiegoś czasu używam do pielęgnacji twarzy i ciała, jakiś rok temu dołączył do pielęgnacji włosów.



Olej Arganowy zawiera witaminę E, nienasycone kwasy tłuszczowe oraz sterole, fantastycznie odmładza, ujędrnia i regeneruje skórę.
Olejek arganowy opóźnia procesy starzenia, łagodzi objawy alergii, działa przeciwzapalnie, poprawia elastyczność skóry, wygładza zmarszczki, głęboko nawilża skórę, odżywia włosy zniszczone zabiegami fryzjerskimi, chroni skórę przed niekorzystnym działaniem promieni słonecznych, chroni naskórek przed przesuszeniem i pęknięciami, przyśpiesza gojenie uszkodzeń skóry.
Olej arganowy odbudowuje i zmniejsza łamliwość włosów jak i zapobiega w rozdwajaniu się końcówek. Istotne jest również, że ten kosmetyk działa przede wszystkim na cebulki włosów co powoduje, że wzmacnia włosy. Olejek pozytywnie wpływa również na skórę głowy, która jest zniszczona przez łupież. 


Olej arganowy to jeden z moich ulubionych. 1-2 razy w tygodniu używam go zamiast kremu do twarzy na noc, smaruję nim też brwi i rzęsy bo zauważyłam znaczną poprawę ich kondycji przy regularnym stosowaniu tego olejku. Moja włosowa mieszanka też nie może się bez niego obyć, zwłaszcza wtedy gdy stosuję ją głownie na skalp. Czasem odrobiną olejku smaruję po myciu końcówki włosów.
Olej ma specyficzny orzechowy zapach ale już się do niego przyzwyczaiłam i nie przeszkadza mi.

środa, 19 czerwca 2013

Naked - Strength - hibiscus & frangipani renewing shampoo

O szamponach z tej firmy pisałam już kiedyś tutaj
Bardzo je polubiliśmy z mężem i kupuję je regularnie. Mam w planach przetestować również ich kosmetyki do ciała.

Ostatnio zużyliśmy Szampon do włosów słabych, łamliwych, dojrzałych, pomyślałam więc, że to najlepszy czas na recenzję.


Opis ze strony producenta ;)
"Rapunzel was no wimp! Her hair was strong enough to set her free. We can’t promise you a prince charming but we’ve harnessed the power of hibiscus flower and extracts of frangipani to rescue your hair in this renewing shampoo.

Containing vegetable proteins it’s unstoppable in its mission to fortify brittle hair from within, a wish come true for weak or mature hair.

Because your hair deserves the kindest treatment of all we don’t use harsh detergents – only gentle plant based ingredients.

Vegetarian and vegan friendly"

Skład:
Aqua, Sodium lauroyl sarcosinate, Sodium cocoamphoacetate, Cocamidopropyl betaine, Lauryl betaine, Coco-glucoside, Glyceryl oleate,Polyquaternium 22, Polyquaternium 6, Polysorbate 20, Hydrolysed vegetable protein, PG-Propyl Silanetriol, PEG-120 Methyl Glucose Dioleate, Parfum, Vanillin, Hibiscus sabdariffa (hibiscus) extract, Plumeria rubra (fragipani) extract, Glycerin, Sodium ydroxymethylglycinate, Potassium sorbate, Sodium benzoate, Citric acid, Coumarin

Butelka: Prosta, wygodna w użyciu, dająca się postawić do góry nogami, plastikowa, nadająca się  do recyklingu, wykonana w 50% z materiałów recyklingowanych

Konsystencja: przezroczysty, leciutko żółtawy, lekko żelowy płyn

Zapach: boski :D słodko migdałowy, utrzymuje się na włosach do następnego mycia ale jest delikatny i nieuciążliwy

Wydajność: bardzo dobra, jedynie minimalnie ustępuje szamponom z silnymi detergentami. Ja myję włosy dwukrotnie co 2-3 dzień, mąż myje codziennie a butelka 250 ml nam na co najmniej 2 miesiące jak nie trzy.

Właściwości: myje bardzo dobrze, bez problemu domywa włosy po olejowaniu. Włosy są miękkie, puszyste, sypkie, łatwe do rozczesania.
Jak na razie dla mnie najlepszy z testowanych dotychczas


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Podkład mineralny Lumiere formuła Cashmere

Minerałoholiczką ;) jestem już od kilku dobrych lat i mojej cerze bardzo służy to uzależnienie.
Tradycyjne podkłady wysuszają moją i tak już suchą cerę a jednocześnie powodują pojawianie się niespodzianek na twarzy. 
Kiedy używam podkładów mineralnych moja skóra się uspokaja, mniej się czerwieni, jest mniej wrażliwa, wszelkie niespodzianki goją się szybciej i pojawiają się znacznie rzadziej, nawilżenie skóry utrzymuje się dłużej i jest ona bardziej elastyczna niż pod tradycyjnymi podkładami.

Kiedy ćwiczę siłowo, najczęściej daję z siebie 100% i wtedy cała bardzo mocno się rozgrzewam a twarz robi się czerwona i zaczyna bardzo piec niezależnie od użytego kremu. Zauważyłam, że kiedy mam na twarzy podkład mineralny efekt ten prawie nie występuje. Co prawda jestem rozgrzana tak samo ale zaczerwienienie jest dużo mniejsze a pieczenia praktycznie nie odczuwam. Ćwiczę więc z delikatną warstwą podkładu mineralnego na twarzy ;)

Swoją przygodę z kosmetykami mineralnymi, jak większość znanych mi osób,  zaczynałam od tych z firmy Everyday Minerals. Potem były dziesiątki testów innych firm, formuł, dobierania koloru idealnego aż doszłam do wniosku, że te z firmy Lumiere są jednymi z najbardziej odpowiadających mojej cerze a przy okazji łatwo dostępne i przystępne cenowo, zwłaszcza jeśli trafi się na promocje.

Długo używałam głównie formuły Veena Velvet, która odpowiada mi pod względem krycia i konsystencji a niedawno postanowiłam dać szansę również formule Cashmere, która co prawda daje mi nieco słabsze krycie ale za to wygląda jeszcze bardziej naturalnie. 
Najczęściej używam mieszanek formuł i kolorów, mieszam również podkłady z różnych firm. Pozwala mi to uzyskać oczekiwany odcień, krycie i konsystencję oraz wykorzystać nie do końca trafione kolorystycznie próbki.

A oto moje najnowsze nabytki mineralne, których zdjęcia zrobiłam już kilka miesięcy temu i zapomniałam. Przypomniałam sobie o nich dzisiaj kiedy zobaczyłam puste denko w moim słoiczku z mieszanką ;)

Wszystkie wcześniejsze opakowania podkładów i pudrów z Lumiere miały logo firmy na gładkim wieczku. W tych wieczka są lekko matowe i jak widać całkowicie czarne.
Jako żem bladzioch ;) wybrałam dwa najjaśniejsze odcienie w tej formule i z delikatną domieszką (a jakże) sprawdzają się świetnie, ciemniejszy obecnie, jaśniejszy zimą.

niedziela, 16 czerwca 2013

Sezon na truskawki

Z powodu alergii surowych truskawek zwykle jeść nie mogę, choć w zeszłym roku po ponad dziesięcioletniej przerwie skusiłam się i nic mi nie wyskoczyło, może w tym roku jeśli nie przesadzę, również obejdzie się bez paskudnej, swędzącej wysypki na twarzy.

Inna sprawa jest z kosmetykami, które jak wiadomo oprócz mniej lub bardziej wiernego zapachu i koloru z truskawkami nie mają nic wspólnego ;)
Lubię spożywcze zapachy w kosmetykach ale te truskawkowe zwykle są dla mnie nieprzyjemnie chemiczne, najczęściej więc kończyło się jedynie na powąchaniu ich w sklepie.

Tym razem truskawkowe kosmetyki wygrałam w loterii fantowej i mam zamiar je przetestować.


Do testów zachęcają małe opakowania, więc podejrzewam, że nawet jeśli te kosmetyki nie do końca przypadną mi do gustu, nie będzie problemu z ich zużyciem.

niedziela, 2 czerwca 2013

Moje olejowanie włosów cz. I

 Na temat olejowania włosów czytałam na kilku blogach i na wizażu ale sporo czasu zajęło mi, zanim spróbowałam. Zaczęłam od najprostszego oleju kokosowego, z czasem zaczęłam testować również inne olejki do włosów. 
Swoje włosy olejuję od około dwóch lat, choć muszę przyznać, że niezbyt regularnie, głownie z powodu wizyt na siłowni, gdzie po treningach myję włosy. Im regularniej używam olejków do włosów tym są one w lepszej kondycji. Jeszcze nie znalazłam swoich ideałów, ciągle testuję, mieszam w innych proporcjach i porównuję.
Dzisiaj przedstawię Wam kilka spośród używanych przeze mnie olejków.

Olej Sesa

Receptura olejku pochodzi ze starodawnych ajurwedyjskich pism. Składa się on z 18-tu bogatych w składniki odżywcze ziół, 5 olejków doskonale nawilżających włosy i mleka. Cała receptura przygotoana została według procesu Kshir Pak Vidhi, w którym zbilansowana mieszanka ziół połączona zostaje z mlekiem a następnie aktywowana poprzez 5 olejków.
Olejek jest bogaty w witaminy C i E. Jest to środek powstrzymujący wypadanie włosów, stymuluje wzrost gęstszych, zdrowych i długich włosów. Eliminuje łupież. Regularne używanie oleju powoduje, że włosy stają się lśniące i zdrowe a cebulki doskonale odżywione.
Skład: 
  • Bhrungraj (Eclipta alba) 3%, Trifala 3% w/v, Brahmi (Saraswathi) (Cantella asiatica) 1% w/v, Chameli Pan(Chetika) (Jasminum officinale) 1% w/v, Chanothi (Krishnala) (Abrus precatorius) 0.5% w/v, Dhaturo(Mahamohi) (Datura metel) 2% w/v, Elaychi (Sukshma) (Elettaria cardamomum) 0.5% w/v, Gali pan (kalkeshi) (Indigofera tinctoria) 1.% w/v, Indravama (Gavakshi) (Citrullus colocynthis) 1.% w/v, Jatamansi (Tapasvini) (Nardostachys jatamansi) 0.5% w/v, Karanj Beej (Chirbilvak) (pongamia glabra) 0.5% w/v, Neem Beej (paribhadra) (Azadirachta Indica) 0.5% w/v, Mahendi Pan (Henna) (Lawsonia alba) 0.5% w/v, Mandur (Sinhan) (Ferri peroxi dumrubrum) 4% w/v, Rasvanthi (Rasgarbh) (Berberis aristala) 0.5% w/v, Akkal kara (Anacyclus pyrethrum) 0.5% w/v, Vaj (Jatila) (Aconus Calamus) 0.5% w/v, Yashti Madhu (Mulethi) (Glycyrrhiza glabra) 0.5 % w/v, Milk (Dugdha) 10% v/v, Wheat Germ Oil  (Triticum aestivum) 1%, Lemon Oil (Citrus medica) 1%, Nilibhrungandi Oil 8%, Til Oil (Sesamum indicum) 25%, Sugandhit Dravya 2%, Coconut Oil, Colour: Quinazarine Green SS.

Ten olejek solo zastosowałam może trzy razy i niestety zapach był dla mnie zbyt intensywny, nie dawałam rady zasnąć, włosy po nim też nie były rewelacyjne ale tutaj liczyłam bardziej na pobudzenie wzrostu i zmniejszenie wypadania, zaczęłam więc mieszać z innymi olejkami, żeby był przyjemniejszy w użyciu.


Olejek kokosowy Vatika



Opis: 
Intensywnie działająca odżywka, która sprawi, że włosy staną się zdrowe i lśniące. Stosowany regularnie zapobiega łupieżowi, zwiększa ukrwienie głowy, stymuluje porost włosów i zapobiega ich wypadaniu. Doskonały do nawilżania końcówek. Masaż skóry głowy przy użyciu olejku kokosowego uwalnia od stresu i napięć.


Skład: 
Coconut oil (Cocos nucifere oil)Neem (Azadirachta indica Leaf extract)
Brahmi (Centella asiatica Plant extract)
Fruit extracts of Amla 
Bahera and Harar (extracts of emblica officinalis Terminalia belirica and Terminalia chebula),
Kapur kachri  (Hedychium spicatum rhizome extract)
Henna (Lawsonia inermis leaf extrac)
Milk (lac)
Rosemary oil (Rosmarinus officinalis oil)
Lemon oil (Citrus limonum oil)
TBHQ (t-butyl hydroquinone)
Fragrance





Przyjemny w użyciu, ładnie pachnie, choć dla mnie kokos jest tutaj słabo wyczuwalny. Dodaję go w niewielkiej ilości do swojej mieszanki, czasem nakładam odrobinę na końcówki umytych włosów. Moje włosy są po nim miękkie i elastyczne.

 

Olejek Amla Jasmine

 

Opis:
Olejek zawiera extrakt z kwiatów jaśminu, składnik przeciwłupieżowy i olej z białych minerałów. Sprawia, że włosy stają się mocne i błyszczące. W naturalny sposób opóźnia efekty siwienia. Stymuluje pracę cebulek nadając włosom gęstości. Olejek zawiera wyciąg z owoców amla (amalaki- agrestu indyjskiego), sprawia, że włosy stają się sprężyste i zdrowe. Będziesz mieć wrażenie, że włosy są odżywione od środka i mieć poczucie lepszej pielęgnacji. Olejek odżywi twoje włosy oraz odbudowuje rozdwojone końcówki. Amla Jasmine ma świeży, lekki i orientalny zapach. Regularne delikatne masaże skóry głowy olejkiem, sprawią, że włosy będą delikatnie pachnieć olejkiem.

Skład: 
Mineral oil (Paraffinum Liquidum), Canola oil, Elaeis guineensis oil, Phyllanthus emblica (Amla) extract, Perfume (Jasmine), Isopropyl Myristate, Cyclopentasiloxane, Phenyl trimethicone, Butyl Methoxydibenzolmethane, Rosmarinus officinallis oil, Tocopheryl Acetate, Tertiary Butyl Hydroquinone, D&C Yellow No. 11 (Ci 47000), D&C Green No. 6 (Ci 61565)

Ten olejek ma delikatny w porównaniu z innymi, jaśminowy ale nie duszący zapach. Trochę bałam się parafiny ale po dodaniu go do swojej mieszanki nie zauważyłam podrażnienia skóry głowy ani pogorszenia stanu włosów. Dodaję go chyba najmniej ze wszystkich posiadanych olejków.



Olejek do włosów Amla Gold


Opis: 
Nowa, ulepszona formuła olejku Amla Dabur, oprócz wyciągu z amli zawiera dwa nowe składniki odżywcze: migdały i hennę. Amla odżywia i wzmacnia włosy od nasady aż po końce, sprawia, że są mocne i piękne. Migdały dogłębnie nawilżają i zmiękczają włosy, a henna ochrania je i nadaje im przepięknego blasku.

Regularne stosowanie olejku sprawia, że włosy stają się jedwabiste i podatne na układanie. Powstrzymuje wypadanie włosów i stymuluje ich szybszy wzrost.
Olejek Amla Gold jest gwarancją długich i mocnych włosów. Szczególnie polecany dla osób borykających się z problemem suchych i zniszczonych zabiegami fryzjerskimi włosów. Olejek nie jest środkiem barwiącym i nie ma wpływu na zmianę ich koloru.


Skład: 
Mineral oil, Canola oil, Elaeis guineensis oil, Phyllanthus emblica & lawsonia inermis extract, Perfume, Pranus amygdalus dulcis oil, Phenyl trimethicone, Butyl methoxydibenzoylmethane, Rosmarinus officinalis oil, Tertiary butyl hydroquinone, D&C Yellow no. 11 (CI 47000), D&C Green no. 6 (CI 61565), D&C Red no. 17 (CI 26100).

Do tego olejku mam takie same uwagi jak do jaśminowego, jedynie zapach jest inny i nieco bardziej intensywny ale w porównaniu z Sesą, ciągle delikatny ;)
Wybrałam wersję gold ze względu na to, że farbuję włosy na jasny blond i bałam się zmiany koloru


Castor oil








Czyli olejek rycynowy. W tym przypadku z dodatkami, przygotowany specjalnie do włosów.


Tego olejku również używam w niedużej ilości do swojej mieszanki. Po dodaniu go zauważyłam, że włosy są bardziej miękkie i elastyczne. Trochę bałam się koloru, ale nie zauważyłam żadnej zmiany w kolorze moich włosów.

poniedziałek, 13 maja 2013

Sleek Sunset

Wiem, że wszyscy już mieli, większość zdążyła porozdawać ;) a ja mam dopiero pierwszą paletkę Sleeka. Długo się opierałam ale w końcu stwierdziłam, że cieni nigdy za wiele i wypróbuję choć jedną. Wybrałam taką , którą uznałam, że będę używać najczęściej a mianowicie

 Sunset


Nie miałam działającego aparatu a chciałam zrobić zdjęcia zanim zacznę używać, więc odłożyłam ją na bok i na jakiś czas zupełnie zapomniałam o niej. Przypomniałam sobie o niej kilka tygodni temu, szykując kosmetyki do makijażu na imprezę pt. Dance Explosion, zrobiłam zdjęcia




i teraz z czystym sumieniem mogę się zabrać za testowanie.

niedziela, 12 maja 2013

Trening na świeżym powietrzu

Część z Was pewnie o tym wie, dla części może być to zaskoczeniem ;) że pracuję między innymi jako instruktor na siłowni i trener personalny. Fitness i to co z nim związane to jedna z moich największych pasji. Od wielu lat praktycznie nie ma dnia, żebym czegoś na ten temat nie czytała. Lubię zdobywać wiedzę na ten temat i lubię znajdować nowe sposoby na treningi.

Dla mnie fantastycznym pomysłem jest siłownia w terenie. Jak widać, jeśli tylko pogoda dopisuje, jest to świetny sposób na to, żeby nie tylko poćwiczyć samemu ale też spędzić aktywnie czas z całą rodziną.

Crosstrainer - najfajniej ćwiczy się na tym w parach, przeciwstawiając sobie opór.


Na tym sprzęcie można popracować nad talią i stabilnością kolan - polecam narciarzom

Tutaj można poćwiczyć plecy i ramiona

I na koniec jeszcze jedno urządzenie na talię, jak widać dzieci potrafią znaleźć własne zastosowania ;)

Takich sprzętów w tym miejscu jest więcej ale nie chcę Was zanudzać ;)
Zabawa była świetna, dużo śmiechu a na drugi dzień odczuwalne DOMSy :D

Co myślicie o takich siłowniach na świeżym powietrzu?

poniedziałek, 6 maja 2013

Chodzące piękności

Dzisiejszy Bank Holiday spędziliśmy w sposób typowy dla Brytyjczyków a mianowicie oglądając wyścigi konne. Dziewczynki były zachwycone tymi chodzącymi pięknościami.


Jestem blondynką ;)

Jako dziecko byłam naturalną blondynką, niestety później włosy ściemniały  mi wraz z charakterem i tak już zostało ;)
Włosy zawsze rosły mi bardzo powoli, więc nie chcąc ich zniszczyć bardzo ostrożnie podchodziłam do wszelkich zabiegów, bardzo rzadko używałam suszarki, produktów do stylizacji i wiele lat "nosiłam" mój naturalny kolor włosów. W którymś momencie mojego życia włosy ruszyły nieco i zaczęłam szaleć z kolorem i długością ;) Do eksperymentów z kolorem przyczynił się głównie wysyp siwych włosów.
Tak oto odkryłam, że dalej jestem blondynką i świetnie się czuję w odcieniach blondu, rozjaśniam więc włosy już ponad 10 lat.
Przedstawię Wam dzisiaj moją ulubioną farbę, do której zawsze wracam, choć co jakiś czas testuję inne.
L'Oreal Excellence Creme

Kolory wybieram różne, w zależności od nastroju i pory roku, przy czym "różne" oznacza odcienie blondu, częściej popielate niż inne, w jasności od 8 w górę.
Dzisiaj pofarbowałam włosy odcieniem 03 bo potrzebowałam sporo się rozjaśnić po jesieni i zimie.
Kolor oczywiście nie wychodzi tak jasny jak na opakowaniu, bo moje naturalne włosy są zbyt ciemne, po kilku myciach nieco ciemnieje i ociepla się ale ze wszystkich farb jakie próbowałam,  te farby dają mi odcienie najbardziej zbliżone do oczekiwanych. Dołączona do farby odżywka dla mnie jest fantastyczna i mimo małej objętości wystarczy mi na używanie przy każdym myciu od farbowania do farbowania (farbuję średnio co 6 tygodni). Ze wszystkich testowanych przeze mnie farb, ta najmniej niszczy włosy.