niedziela, 7 grudnia 2014

365 dni dla zdrowia i urody - dni 2-15

Drugiego dnia akcji nie dalm rady zrobic wiele, nalozylam jedynie maseczke witaminowa na twarz.
Trzeciego dnia naolejowalam paznokcie i cale dlonie, moje skorki wolaly juz o pomste do nieba;)
Dzien czwarty to byla kapiel w wodzie z sola z Morza Martwego z dodatkiem olejku eukaliptusowego.
Piatego dnia powtorzylam zabieg z maseczka.
Szostego dnia znowu kapiel z sola Morza Martwego, tym razem oprocz wystepujacego juz "fabrycznie" olejku eukaliptusowego dodalam tez kilka kropel olejku z drzewa herbacianego  liczac, ze pomoze mi w walce z wirusem izatkanym nosem.
Siómego dnia ratowalam wysuszona I obtarta skore wokol nosa I na nim.
Kolejnego dnia udalo mi sie znalezc czas na farbowanie wlosow, ktore odkladalam juz zdecydowanie za dlugo.
Dziewiatego dnia kolejna maseczka witaminowa ktora tez swietnie nawilzyla wysuszona skore wokol nosa.
Dziesiatego dnia zrobilam sobie henne na brwi I pomimo trwajacego przeziebienia przestalam byc taka niewyrazna ;)
Nastepnego dnia polakierowalm paznokcie I od razu poczulam sie bardziej kobieco, mimo ze mój nos przypominal raczej nalezacy do Swietego Mikolaja
Kolejnego dnia udalo mi sie na moment wsadzic stopy do miski z woda z sola z Morza Martwego, zaczelam tez odczuwac niewielka ulge jesli chodzi o niedobor magnezu. Przez caly ten czas bralam tabletki z magnezem przynajmniej raz dziennie, najczesciej dwa.
Trzynastego dnia nalozylam na noc olejek arganowy na twarz, posmarowalam tez niektore fragment ciala kremem zawierajacym wyciag z Wild Yam (mam problem z hormonami z ktorymi lekarze nie potrafia lub nie chca mi pomoc, staram sie wiec radzic sobie sama, zdobywajac wczesniej wiedze na ten temat. Smarowanie tym kremem kontynuowalam az do 20 dnia akcji.
Czternasty dzien akcji to bylo intensywne  nawizlanie skory dloni wysuszonaj w trakcie sprzatania.
Pietnastego dnia zluszczylam I smarowalam usta balsamem ktory zrobilam sobie z oleju kokosowego, odrobiny wosku pszczelego, oleju ze slodkich migdalow I wit. E.

365 rzeczy mniej w 365 dni - dni 20 do 38

Milczalam nie dlatego, ze nic sie nie dzialo, wrecz przeciwnie - dzialo sie bardzo duzo i zwyczajnie nie mialam juz sily ani czasu pisac.
Przez te 19 dni pozbylam sie znacznie wiecej niz 19 rzeczy


20-tego dnia akcji na recycling powedrowaly plastikowe kólka od komódki z zabawkami dzieci. Kólka nigdy nie byly uzywane i raczej nie beda.


Dni 21, 22, i 23 (nie cale oczywiscie tylko chwile pomiedzy jedna praca a druga) poswiecilam na przejrzenie i wyciecie interesujacych fragmentow z 15 czasopism fitnessowych. 98% powedrowalo na recycling.


24, 25 i 26 dnia przeorganizowalam sloiczki z suplementami. Ostatnimi czasy dwa razy zamówiam suplementy z USA. Zeby zaoszczedzic sobie czasu i pieniedzy  zamówiam od razu wieksze ilosci, np. przy zakupie 5 opakowan jest az 60% znizki a te 5 opakowan wystrczy na 3-6 miesiecy suplementacji, wiec na dluzszy czas z glowy. W wiekszosci przypadkow tabletki czy kapsulki wypelniaja tylko 1/2,  1/4 czy 1/5 opakowania, wiec te czesciej uzywane przesypalam do jednego opakowania a zostawilam zapieczetowane jedynie te po ktore siegamy rzadziej lub w mniejszej ilosci. Np. dzieci codziennie zjadaja kilka tabletek z probiotykami, nie ma wiec obawy, ze sie zapsuja znim zdaza je zjesc bo opakowanie znika w kilka/nsacie dni. W sezonie grypowym lykamy wiecej witaminy C a w trakcie paskudnego przeziebienia ktore dopadlo mnie 20 dnia akcji I trzymalo dobry tydzien, zuzylam 2 opakowania tej witaminy.
Takim sposobem na recykling poszlo kilkanascie pustych opakowan a w szufladzie z suplementami zrobilo sie luzniej i przejrzysciej.


27 dnia zajelam sie pudrami w kulkach, ktore sa moja slaboscia ;-) Z trzech bardzo podobnych zestawow, w tym jednego mocno juz zuzytego zrobilam dwa znacznie bardziej mi pasujace - jeden rozswietlajacy, jeden sluzacy za roz do policzkow.


Dni 28 I 29 to znowu bylo przegladanie czasopism, tym razem pozbylam sie 11 likwidujac do konca caly jeden stos, ktorego miejsce zajely materialy z kursow, wczesniej poupychane w roznych. miejscach.


Dni 30 do 35 to bylo przegladanie szaf, glównie dziewczynek. To co dalej dobre trafilo z powrotem do szafy, ubrania bardzo zniszczone na szmatki, za male ciuszki szkolne wypiore i wyprasuje zaniose do szkoly. Reszte z tego co bedzie chciala wysle kolezance, ktorej slicznotki sa nieco mlodsze od moich a to co nie bedzie chciala oddam do charity shopu.


Dni 36 do 38 poswiecilam na porzadkowanie mojego biurka, zwlaszcza papierow szkolnych, bankowych i roznych rachunkow.


Przez wiekszosc tych dni dzialalismy wspólnie cala rodzina. Nie tylko segregowalismy rzeczy ale bylo tez duzo ogólnego sprzatania i czyszczenia.
Duzo jeszcze zostalo do zrobienia ale róznica jest niesamowita.


Zwykle nie bylo nawet czasu robic zdjec ale te co mam uzupelnie z czasem, podobnie jak polskie znaki, ktorych nie mam w pracy.


Pomimo tego, ze w tym tygodniu mialam 5 dni w jednej pracy i 6 dni w drugiej, nastepny tydzien zapowiada sie niewiele lepiej bo 5/5 a pierwszy calkowicie wolny dzien w tym miesiacu bede miec jak dobrze pójdzie dopiero 21 (a jesli nie to 25) grudnia to z optymizmem patrze na przygotowania swiateczne, bo jesli chodzi o porzadki to zostaly nam sprawy bierzace i kosmetyczne poprawki a potem juz tylko to co przyjemne czyli gotowanie, strojenie choinki i wspolne spedzanie czasu.


Jeszcze tylko musze kupic prezenty bo na wyrwanie sie do masta zupelnie nie mialam szans.