niedziela, 7 grudnia 2014

365 rzeczy mniej w 365 dni - dni 20 do 38

Milczalam nie dlatego, ze nic sie nie dzialo, wrecz przeciwnie - dzialo sie bardzo duzo i zwyczajnie nie mialam juz sily ani czasu pisac.
Przez te 19 dni pozbylam sie znacznie wiecej niz 19 rzeczy


20-tego dnia akcji na recycling powedrowaly plastikowe kólka od komódki z zabawkami dzieci. Kólka nigdy nie byly uzywane i raczej nie beda.


Dni 21, 22, i 23 (nie cale oczywiscie tylko chwile pomiedzy jedna praca a druga) poswiecilam na przejrzenie i wyciecie interesujacych fragmentow z 15 czasopism fitnessowych. 98% powedrowalo na recycling.


24, 25 i 26 dnia przeorganizowalam sloiczki z suplementami. Ostatnimi czasy dwa razy zamówiam suplementy z USA. Zeby zaoszczedzic sobie czasu i pieniedzy  zamówiam od razu wieksze ilosci, np. przy zakupie 5 opakowan jest az 60% znizki a te 5 opakowan wystrczy na 3-6 miesiecy suplementacji, wiec na dluzszy czas z glowy. W wiekszosci przypadkow tabletki czy kapsulki wypelniaja tylko 1/2,  1/4 czy 1/5 opakowania, wiec te czesciej uzywane przesypalam do jednego opakowania a zostawilam zapieczetowane jedynie te po ktore siegamy rzadziej lub w mniejszej ilosci. Np. dzieci codziennie zjadaja kilka tabletek z probiotykami, nie ma wiec obawy, ze sie zapsuja znim zdaza je zjesc bo opakowanie znika w kilka/nsacie dni. W sezonie grypowym lykamy wiecej witaminy C a w trakcie paskudnego przeziebienia ktore dopadlo mnie 20 dnia akcji I trzymalo dobry tydzien, zuzylam 2 opakowania tej witaminy.
Takim sposobem na recykling poszlo kilkanascie pustych opakowan a w szufladzie z suplementami zrobilo sie luzniej i przejrzysciej.


27 dnia zajelam sie pudrami w kulkach, ktore sa moja slaboscia ;-) Z trzech bardzo podobnych zestawow, w tym jednego mocno juz zuzytego zrobilam dwa znacznie bardziej mi pasujace - jeden rozswietlajacy, jeden sluzacy za roz do policzkow.


Dni 28 I 29 to znowu bylo przegladanie czasopism, tym razem pozbylam sie 11 likwidujac do konca caly jeden stos, ktorego miejsce zajely materialy z kursow, wczesniej poupychane w roznych. miejscach.


Dni 30 do 35 to bylo przegladanie szaf, glównie dziewczynek. To co dalej dobre trafilo z powrotem do szafy, ubrania bardzo zniszczone na szmatki, za male ciuszki szkolne wypiore i wyprasuje zaniose do szkoly. Reszte z tego co bedzie chciala wysle kolezance, ktorej slicznotki sa nieco mlodsze od moich a to co nie bedzie chciala oddam do charity shopu.


Dni 36 do 38 poswiecilam na porzadkowanie mojego biurka, zwlaszcza papierow szkolnych, bankowych i roznych rachunkow.


Przez wiekszosc tych dni dzialalismy wspólnie cala rodzina. Nie tylko segregowalismy rzeczy ale bylo tez duzo ogólnego sprzatania i czyszczenia.
Duzo jeszcze zostalo do zrobienia ale róznica jest niesamowita.


Zwykle nie bylo nawet czasu robic zdjec ale te co mam uzupelnie z czasem, podobnie jak polskie znaki, ktorych nie mam w pracy.


Pomimo tego, ze w tym tygodniu mialam 5 dni w jednej pracy i 6 dni w drugiej, nastepny tydzien zapowiada sie niewiele lepiej bo 5/5 a pierwszy calkowicie wolny dzien w tym miesiacu bede miec jak dobrze pójdzie dopiero 21 (a jesli nie to 25) grudnia to z optymizmem patrze na przygotowania swiateczne, bo jesli chodzi o porzadki to zostaly nam sprawy bierzace i kosmetyczne poprawki a potem juz tylko to co przyjemne czyli gotowanie, strojenie choinki i wspolne spedzanie czasu.


Jeszcze tylko musze kupic prezenty bo na wyrwanie sie do masta zupelnie nie mialam szans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz