Kila miesięcy temu zauważyłam, że na brytyjskim ebayu pojawiły się pędzle firmy LyDia. W tym tygodniu zdecydowałam się nabyć jeden w celu przetestowania i sądzę, że zdecyduję się na więcej.
Tak wygląda mój
tak prezentuje się w porównaniu ze znanym pędzlem Everyday Minerals
Pędzel z EM ma odrobinę bardziej miękkie włosie, pędzel z LyDii nieco bardziej sprężyste. Pędzel EM jest nieco szerszy u nasady włosia.
Myślę, że za cenę 3,15 funta zapowiada się obiecująco.
sobota, 29 października 2011
czwartek, 27 października 2011
Dzisiaj, jutro, zawsze...
Pamiętacie szlagier Bohdana Łazuki?
http://www.youtube.com/watch?v=Io4DeObqpWk
Przy okazji niesamowita Krystyna Mazurówna!!! O niej też kiedyś będzie ;)
Ale dzisiaj będzie znowu o perfumach. Chodzi o serię Avonu Today, Tomorrow, Always.
Na początku w skład tej serii wchodziły trzy zapachy, z czasem pojawiły się różne wariacje. Nie wszystkie miałam okazję poznać ale przedstawię te które wchodzą w skład mojej osobistej kolekcji.
Today
Nuty zapachowe:
nuta głowy: biały pieprz, frezja, sok z kaktusa Saguaro
nuta serca: strelicja królewska, budleja, hibiskus, jaśmin
nuta bazy: hinduski sandałowiec, mleczko cedrowe, jedwabne piżmo, woda różana.
Na początku jakoś nie mogłam się do niego przekonać ale podobała mi się ciężka butelka. Sam zapach jednak wydawał mi się nieco babciny i duszący. Po kilku latach moje preferencje zapachowe zmieniły się i zdecydowałam się jednak na miniaturkę.
Today Tomorrow Always Gold
Nuty zapachowe:
nuta głowy: mandarynka, morela, mirabelka
nuta serca: jaśmin, gardenia, orchidea.
nuta bazy: ambra, wanilia, czekolada, paczula
W tym zapachu zakochałam się. Słodki, ciepły, chwilami nieco orientalny. Uwielbiam, kiedy otula mnie jesienią i zimą ale i latem potrafi mnie zachwycić. Bardzo trwały, czuję go od rana do wieczora, choć używam tylko jednego psika ;)
Tomorrow
Nuty zapachowe:
nuta głowy: liście paczuli, aksamitka, brzoskwinia, szczyptą pieprzu
nuta serca: indyjski jaśmin, afrykański fiołek, peonia, kwiat pomarańczy
nuta bazy: piżmo, drzewo sandałowe, palisander.
Najmocniejszy z całej serii, wydaje się aż gęsty. Dla mnie zdecydowanie tylko na zimne dni, w cieplejsze potrafi być zbyt intensywny i męczący. Głęboki, ciepły, zmysłowy i bardzo trwały.
Today Tomorrow Always Diamond
Nuty zapachowe:
nuta głowy: kwiat pomarańczy, stefanotis, hiacynt
nuta serca: narcyz, orchidea, cantedeskia
nuta bazy: wetiwer, piżmo, drzewo różane
Tak pachnie wiosna!! Uwielbiam zapach hiacyntów, w tych perfumach wyczuwam też frezje choć nuty nie wskazują na ich występowanie. Zdecydowanie poprawiają mi nastrój. Buteleczka najmniej mi się podoba z całej serii, może dlatego, że jest pokryta nieprzezroczystą powłoką. Najmniej trwały z serii ale bez problemu trzyma się kilka godzin.
Today Tomorrow Always Romantic Voyage
Nuty zapachowe:
nuta głowy: bergamotka, passiflora, brzoskwinia
nuta serca: peonia, kwiat pomarańczy, prawoślaz
nuta bazy: wanilia, ambra, drzewo sandałowe
Idealny na lato, słodki, kobiecy, romantyczny i radosny jednocześnie. Bardziej dzienny niż wieczorowy
http://www.youtube.com/watch?v=Io4DeObqpWk
Przy okazji niesamowita Krystyna Mazurówna!!! O niej też kiedyś będzie ;)
źródło: http://www.ikmagazine.pl/miesiecznik/felietony/przyjaciolki_felieton_krystyny_mazurowny.html
Ale dzisiaj będzie znowu o perfumach. Chodzi o serię Avonu Today, Tomorrow, Always.
Na początku w skład tej serii wchodziły trzy zapachy, z czasem pojawiły się różne wariacje. Nie wszystkie miałam okazję poznać ale przedstawię te które wchodzą w skład mojej osobistej kolekcji.
Today
Nuty zapachowe:
nuta głowy: biały pieprz, frezja, sok z kaktusa Saguaro
nuta serca: strelicja królewska, budleja, hibiskus, jaśmin
nuta bazy: hinduski sandałowiec, mleczko cedrowe, jedwabne piżmo, woda różana.
Na początku jakoś nie mogłam się do niego przekonać ale podobała mi się ciężka butelka. Sam zapach jednak wydawał mi się nieco babciny i duszący. Po kilku latach moje preferencje zapachowe zmieniły się i zdecydowałam się jednak na miniaturkę.
Today Tomorrow Always Gold
Nuty zapachowe:
nuta głowy: mandarynka, morela, mirabelka
nuta serca: jaśmin, gardenia, orchidea.
nuta bazy: ambra, wanilia, czekolada, paczula
W tym zapachu zakochałam się. Słodki, ciepły, chwilami nieco orientalny. Uwielbiam, kiedy otula mnie jesienią i zimą ale i latem potrafi mnie zachwycić. Bardzo trwały, czuję go od rana do wieczora, choć używam tylko jednego psika ;)
Tomorrow
Nuty zapachowe:
nuta głowy: liście paczuli, aksamitka, brzoskwinia, szczyptą pieprzu
nuta serca: indyjski jaśmin, afrykański fiołek, peonia, kwiat pomarańczy
nuta bazy: piżmo, drzewo sandałowe, palisander.
Najmocniejszy z całej serii, wydaje się aż gęsty. Dla mnie zdecydowanie tylko na zimne dni, w cieplejsze potrafi być zbyt intensywny i męczący. Głęboki, ciepły, zmysłowy i bardzo trwały.
Today Tomorrow Always Diamond
Nuty zapachowe:
nuta głowy: kwiat pomarańczy, stefanotis, hiacynt
nuta serca: narcyz, orchidea, cantedeskia
nuta bazy: wetiwer, piżmo, drzewo różane
Tak pachnie wiosna!! Uwielbiam zapach hiacyntów, w tych perfumach wyczuwam też frezje choć nuty nie wskazują na ich występowanie. Zdecydowanie poprawiają mi nastrój. Buteleczka najmniej mi się podoba z całej serii, może dlatego, że jest pokryta nieprzezroczystą powłoką. Najmniej trwały z serii ale bez problemu trzyma się kilka godzin.
Today Tomorrow Always Romantic Voyage
Nuty zapachowe:
nuta głowy: bergamotka, passiflora, brzoskwinia
nuta serca: peonia, kwiat pomarańczy, prawoślaz
nuta bazy: wanilia, ambra, drzewo sandałowe
Idealny na lato, słodki, kobiecy, romantyczny i radosny jednocześnie. Bardziej dzienny niż wieczorowy
poniedziałek, 24 października 2011
Masło maślane
Do akcji denko trafiły u mnie dwa produkty The Body Shop: Shea Body Butter czyli masło do ciała z masłem Shea oraz Shea Body Scrub czyli peeling z masłem Shea
Shea Body Butter
Skład: Aqua (Water) (Solvent/Diluent), Butyrospermum parkii (Shea Butter) (Emollient), Cyclomethicone (Emollient), Theobroma cacao (Cocoa Butter) (Emollient), Glycerin (Humectant), Glyceryl Stearate (Emulsifier), PEG-100 Stearate (Surfactant), Cetearyl Alcohol (Emulsifier), Cera Alba (Beeswax) (Emulsifier/Emollient), Orbignya oleifera (Babassu Oil) (Emollient), Lanolin Alcohol (Stabiliser/Emollient), Phenoxyethanol (Preservative), Parfum (Fragrance), Methylparaben (Preservative), Propylparaben (Preservative), Xanthan Gum (Viscosity Modifier), Benzyl Alcohol (Preservative), Disodium EDTA (Chelating Agent), Linalool (Fragrance Ingredient), Coumarin (Fragrance Ingredient), Alpha-Isomethyl Ionone (Fragrance Ingredient), Limonene (Fragrance Ingredient), Butylphenyl Methylpropional (Fragrance Ingredient), Sodium Hydroxide (pH Adjuster), Citronellol (Fragrance Ingredient), Citral (Fragrance Ingredient), Geraniol (Fragrance Ingredient), Eugenol (Fragrance Ingredient), Caramel (Colour), CI 19140 (Colour).
Bardzo lubię kosmetyki o spożywczych zapachach, zwłaszcza orzechów, kawy, wanilii, ten jednak nie należy do tych które chciałoby się zjeść. Owszem, zapach jest przyjemny ale na dłuższą metę może być trochę męczący.
Mam suchą skórę i spodziewałam się po nim świetnego nawilżenia, wręcz natłuszczenia skóry i owszem nawilża ale jedynie dobrze i nie na tak długo jak bym chciała.
Jest gęsty, czasem nawet trochę trudno go nabrać, za to jest całkiem wydajny.
Nie jest to pierwsze opakowanie tego kosmetyku, które zużyłam i pewnie nie ostatnie, jednak uważam że warto go kupić jedynie w cenie promocyjnej a i za tę ceną można znaleźć lepsze od niego.
Shea Body Scrub
Skład: Octyl Palmitate, Sodium Chloride, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sucrose, Silica, Glycine Soja (Soybean) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Fragrance, Phenoxyethanol, Ricinus Communis (Castor Seed) Oil, Tocopherol, Linalool, Coumarin, Alpha-Isomethyl Ionone, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Propylparaben, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Extract, Citronellol, Citral, Geraniol, Eugenol, Titanium Dioxide.
Tutaj duże rozczarowanie. Cząstki (bo nie drobinki) ścierne bardzo duże, nie rysują bo zanim zdążą zadziałać rozpuszczają się. Przy użyciu wydaje się, że skóra będzie nawilżona, wręcz natłuszczona jak po masełku do ciała jednak po chwili zostaje jakaś klejata tępa i nieprzyjemna warstwa.
Bardzo słabo wydajny, miałam co prawda nieduże opakowanie bo 50ml ale spodziewałam się, że będzie na kilka użyć, tymczasem było go na ledwie dwa oszczędne i nie dające efektu peelingu.
Zdecydowanie nie kupię więcej.
Shea Body Butter
Skład: Aqua (Water) (Solvent/Diluent), Butyrospermum parkii (Shea Butter) (Emollient), Cyclomethicone (Emollient), Theobroma cacao (Cocoa Butter) (Emollient), Glycerin (Humectant), Glyceryl Stearate (Emulsifier), PEG-100 Stearate (Surfactant), Cetearyl Alcohol (Emulsifier), Cera Alba (Beeswax) (Emulsifier/Emollient), Orbignya oleifera (Babassu Oil) (Emollient), Lanolin Alcohol (Stabiliser/Emollient), Phenoxyethanol (Preservative), Parfum (Fragrance), Methylparaben (Preservative), Propylparaben (Preservative), Xanthan Gum (Viscosity Modifier), Benzyl Alcohol (Preservative), Disodium EDTA (Chelating Agent), Linalool (Fragrance Ingredient), Coumarin (Fragrance Ingredient), Alpha-Isomethyl Ionone (Fragrance Ingredient), Limonene (Fragrance Ingredient), Butylphenyl Methylpropional (Fragrance Ingredient), Sodium Hydroxide (pH Adjuster), Citronellol (Fragrance Ingredient), Citral (Fragrance Ingredient), Geraniol (Fragrance Ingredient), Eugenol (Fragrance Ingredient), Caramel (Colour), CI 19140 (Colour).
Bardzo lubię kosmetyki o spożywczych zapachach, zwłaszcza orzechów, kawy, wanilii, ten jednak nie należy do tych które chciałoby się zjeść. Owszem, zapach jest przyjemny ale na dłuższą metę może być trochę męczący.
Mam suchą skórę i spodziewałam się po nim świetnego nawilżenia, wręcz natłuszczenia skóry i owszem nawilża ale jedynie dobrze i nie na tak długo jak bym chciała.
Jest gęsty, czasem nawet trochę trudno go nabrać, za to jest całkiem wydajny.
Nie jest to pierwsze opakowanie tego kosmetyku, które zużyłam i pewnie nie ostatnie, jednak uważam że warto go kupić jedynie w cenie promocyjnej a i za tę ceną można znaleźć lepsze od niego.
Shea Body Scrub
Skład: Octyl Palmitate, Sodium Chloride, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Sucrose, Silica, Glycine Soja (Soybean) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Fragrance, Phenoxyethanol, Ricinus Communis (Castor Seed) Oil, Tocopherol, Linalool, Coumarin, Alpha-Isomethyl Ionone, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Propylparaben, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Extract, Citronellol, Citral, Geraniol, Eugenol, Titanium Dioxide.
Tutaj duże rozczarowanie. Cząstki (bo nie drobinki) ścierne bardzo duże, nie rysują bo zanim zdążą zadziałać rozpuszczają się. Przy użyciu wydaje się, że skóra będzie nawilżona, wręcz natłuszczona jak po masełku do ciała jednak po chwili zostaje jakaś klejata tępa i nieprzyjemna warstwa.
Bardzo słabo wydajny, miałam co prawda nieduże opakowanie bo 50ml ale spodziewałam się, że będzie na kilka użyć, tymczasem było go na ledwie dwa oszczędne i nie dające efektu peelingu.
Zdecydowanie nie kupię więcej.
środa, 18 maja 2011
Jabłuszko pełne snów
Do perfum Lolity Lempickiej długo nawet nie podchodziłam. Nie wiem czemu ale zawsze miałam wrażenie, że jeśli tylko się do nich zbliżę, to wyskoczy na mnie taka wczorajsza pani, z papierochem w zębach, papilotach na głowie i wczorajszym makijażu ubrana w ciuch w stylu Viviene Westwood
W końcu odważyłam się podejść i powąchałam buteleczkę LL EDP, zapach był na tyle zachęcający, że postanowiłam potestować. Okazało się, że zapach jest delikatny i dziewczęcy, pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, wręcz nosa nie potrafiłam oderwać.
Jednocześnie testowałam też L de Lolita i tutaj pierwsze wrażenie było zdecydowanie inne - poczułam dużo soli i dymu, aż rozbolała mnie głowa. Po jakimś czasie zapach LL EDP wyblakł znacznie, zostały praktycznie same mydlane nuty, za to L pokazało całą swoją urodę. Zdecydowałam się więc na zakup L i trwało chyba dwa lata zanim zabrałam się za ponowne testy LL EDP. Drugie podejście zaowocowało miłością także i do tego zapachu. Zakochałam się w nim na tyle, że mam ochotę używać go codziennie. Z drugiej strony jest tyle innych pięknych zapachów na które mam ochotę i tak rozdarta ;) zaczęłam używać ich na noc.
Cudownie mi się zasypia w mgiełce tego zapachu, działa na mnie uspokajająco i relaksująco. Pomimo delikatnej słodkiej nuty, jest to dla mnie zapach dość chłodny, zawsze po użyciu go mam gęsią skórkę ;) więc tym przyjemniejsze jest wsunięcie się z nim pod kołdrę.
Lolita Lempicka EDP
nuta głowy: lukrecja, bluszcz, anyż gwiaździsty z dodatkiem orientalnych nut kwiatowych
nuta serca: fiołek, irys, wiśnia amarena
nuta bazy: wanilia, pralinka, bób tonka, wetiweria, piżmo, paczula.
Lolita Lempicka, Amarena Whim EDP
Nuty zapachowe: wiśnie, migdały, piżmo
Lolita Lempicka, L`Eau d`Minuit; Fleur de Minuit EDP
Nuty zapachowe: lukrecja, fiołek, bluszcz, liście fiołka, jabłko, wanilia, bób tonka, czekolada
Lolita Lempicka, Fleur Defendue EDP
Nuty zapachowe: kwiat absyntu, piwonia, kwiat anyżu, mimoza, liście truskawek, fiołek, piżmo, migdały, kwaśne wiśnie
I na koniec utwór skomponowany przez męża Viviene Westwood, Malcolma McLarena. Utwór ten nieodmiennie kojaży mi się ze światem zapachów i perfum
W końcu odważyłam się podejść i powąchałam buteleczkę LL EDP, zapach był na tyle zachęcający, że postanowiłam potestować. Okazało się, że zapach jest delikatny i dziewczęcy, pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, wręcz nosa nie potrafiłam oderwać.
Jednocześnie testowałam też L de Lolita i tutaj pierwsze wrażenie było zdecydowanie inne - poczułam dużo soli i dymu, aż rozbolała mnie głowa. Po jakimś czasie zapach LL EDP wyblakł znacznie, zostały praktycznie same mydlane nuty, za to L pokazało całą swoją urodę. Zdecydowałam się więc na zakup L i trwało chyba dwa lata zanim zabrałam się za ponowne testy LL EDP. Drugie podejście zaowocowało miłością także i do tego zapachu. Zakochałam się w nim na tyle, że mam ochotę używać go codziennie. Z drugiej strony jest tyle innych pięknych zapachów na które mam ochotę i tak rozdarta ;) zaczęłam używać ich na noc.
Cudownie mi się zasypia w mgiełce tego zapachu, działa na mnie uspokajająco i relaksująco. Pomimo delikatnej słodkiej nuty, jest to dla mnie zapach dość chłodny, zawsze po użyciu go mam gęsią skórkę ;) więc tym przyjemniejsze jest wsunięcie się z nim pod kołdrę.
oto moja kolekcja różnych odmian tego zapachu
Lolita Lempicka EDP
nuta głowy: lukrecja, bluszcz, anyż gwiaździsty z dodatkiem orientalnych nut kwiatowych
nuta serca: fiołek, irys, wiśnia amarena
nuta bazy: wanilia, pralinka, bób tonka, wetiweria, piżmo, paczula.
Lolita Lempicka, Amarena Whim EDP
Nuty zapachowe: wiśnie, migdały, piżmo
Lolita Lempicka, L`Eau d`Minuit; Fleur de Minuit EDP
Nuty zapachowe: lukrecja, fiołek, bluszcz, liście fiołka, jabłko, wanilia, bób tonka, czekolada
Lolita Lempicka, Fleur Defendue EDP
Nuty zapachowe: kwiat absyntu, piwonia, kwiat anyżu, mimoza, liście truskawek, fiołek, piżmo, migdały, kwaśne wiśnie
I na koniec utwór skomponowany przez męża Viviene Westwood, Malcolma McLarena. Utwór ten nieodmiennie kojaży mi się ze światem zapachów i perfum
poniedziałek, 16 maja 2011
Bajki-Grajki
Kiedy byłam mała uwielbiałam słuchać bajek, miałam ich całkiem pokaźną kolekcję na płytach winylowych. Słuchałam ich także wtedy kiedy potrafiłam już sama czytać, towarzyszyły mi więc przez wiele lat.
Pamiętając jaką sprawiały mi frajdę postanowiłam dać taką samą moim córkom. Zaczęłam od zakupu moich ulubionych
Bajki już na płytach CD można kupić tutaj
Zgodnie z przewidywianiami moje dziewczyny najchętniej słuchają Piotrusia Pana ale inne bajki też ciągle są w użyciu. Właściwie nie ma dnia bez choćby jednej, zwłaszcza przed spaniem. Planujemy więc zakup kolejnych.
A jakie były Wasze ulubione bajki?
Pamiętając jaką sprawiały mi frajdę postanowiłam dać taką samą moim córkom. Zaczęłam od zakupu moich ulubionych
zdjęcia pochodzą ze strony https://www.bajki-grajki.pl/
Bajki już na płytach CD można kupić tutaj
Zgodnie z przewidywianiami moje dziewczyny najchętniej słuchają Piotrusia Pana ale inne bajki też ciągle są w użyciu. Właściwie nie ma dnia bez choćby jednej, zwłaszcza przed spaniem. Planujemy więc zakup kolejnych.
A jakie były Wasze ulubione bajki?
czwartek, 24 marca 2011
Przyjechali trzej wspaniali czarnoksiężnicy...
''Przyjechali trzej wspaniali
czarnoksiężnicy
wielcy magicy
każdy z nich jest czarodziejski
niesłychanie
niesłychanie
bardzo dziwne ma ubranie
kazdy z nich''
Król Bul
Oto trzy kosmetyki, które mam zamiar przetestować w najbliższym czasie. Wyglądają kosmicznie i magicznie, jestem ciekawa jak z działaniem ;)
Avon, Anew Clinical, Derma - Full X3 Facial Filling Serum (Serum modelujące owal twarzy)
Avon, Anew Clinical, Luminosity (Serum rozjaśniająco - redukujące przebarwienia)
Avon, Anew Clinical, Lift &Firm Serum
poniedziałek, 21 marca 2011
Time Delay
Jakiś czas temu do ''akcji denko'' włączyłam dwa kremy:
Skład: Aqua, Ethylhexyl methoxycinnamate, Glycerin, C12-15 alkyl benzoate, Isotridecyl salicylate, Butyrospermum parkii butter, Butyl methoxydibenzoylmethane, Squalane, Cetearyl glucoside, Dimethicone,
C18-36 acid glycol ester, Octocrylene, Polyacrylamide, Phenoxyethanol, Cetyl alcohol, Sodium stearoyl lactylate, C13-14 isoparaffin, Dimethiconol, Methylparaben, Sodium ascorbyl phosphate, Dipalmitoyl hydroxyproline, Alcohol denat., Parfum, Theobroma cacao butter, Citric acid, Laureth-7, Potassium sorbate, Ethylparaben, Polysorbate 80, Acrylates/vinyl isodecanoate crosspolymer, Dipropylene glycol, Medicago sativa extract, Lecithin, Tetrasodium EDTA, Potassium hydroxide, Lupinus albus extract, Haematococcus pluvialis powder, Simethicone, Soy isoflavones, Polyglucuronic acid, Butylphenyl methylpropional, Butylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben.
Kilka miesięcy wcześniej zużyłam krem na noc z tej serii i byłam zadowolona, skusiłam się więc na te dwa i również nie żałuję. Kremy mają delikatny przyjemny zapach, łatwo się rozsamrowują, dobrze wchłaniają a jednocześnie sprawiają, że skóra przez wiele godzin jest dobrze nawilżona. Dla mnie nie bez znaczenia jest, że łatwo na nich wykonać makijaż, zarówno tradycyjnymi kosmetykami jak i mineralnymi. Są też bardzo wydajne, mimo że moja dojrzała, sucha skóra dosłownie spija kremy, te zużywałam wyjątkowo długo w porównaniu z innymi. Zaobserwowałam również niewielkie wygładzenie zmarszczek, co jak wiadomo w prawdziwym świecie jest sukcesem ;)
Nie jestem jedynie pewna czy nadadzą się do tłustej skóry.
Niewykluczone, że powtórzę zakup :) jednak na razie ''akcja denko'' trwa i mam do zużycia i przetestowania jeszcze kilka innych ;)
Skład: Aqua, Ethylhexyl methoxycinnamate, Glycerin, C12-15 alkyl benzoate, Isotridecyl salicylate, Butyrospermum parkii butter, Butyl methoxydibenzoylmethane, Squalane, Cetearyl glucoside, Dimethicone,
C18-36 acid glycol ester, Octocrylene, Polyacrylamide, Phenoxyethanol, Cetyl alcohol, Sodium stearoyl lactylate, C13-14 isoparaffin, Dimethiconol, Methylparaben, Sodium ascorbyl phosphate, Dipalmitoyl hydroxyproline, Alcohol denat., Parfum, Theobroma cacao butter, Citric acid, Laureth-7, Potassium sorbate, Ethylparaben, Polysorbate 80, Acrylates/vinyl isodecanoate crosspolymer, Dipropylene glycol, Medicago sativa extract, Lecithin, Tetrasodium EDTA, Potassium hydroxide, Lupinus albus extract, Haematococcus pluvialis powder, Simethicone, Soy isoflavones, Polyglucuronic acid, Butylphenyl methylpropional, Butylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben.
Skład: Aqua, Glycerin, Ethylhexyl methoxycinnamate, C12-15 alkyl benzoate, Butyrospermum parkii butter, Titanium dioxide, Butyl methoxydibenzoylmethane, Glyceryl stearate, Octocrylene, Cetearyl alcohol, PEG-100 stearate, Cyclopentasiloxane, Polyacrylamide, Cyclohexasiloxane, C18-36 acid glycol ester, C13-14 isoparaffin, Phenoxyethanol, Methylparaben, Alcohol, Acrylates/vinyl isodecanoate crosspolymer, Sodium polyacrylate, Laureth-7, Ethylparaben, Polysorbate 80, Lecithin, Tetrasodium EDTA, Hesperidin methyl chalcone, Steareth-20, Manganese dioxide, Soy isoflavones, Chlorhexidine digluconate, Dipeptide-2, Potassium sorbate, Palmitoyl tetrapeptide-7
Kilka miesięcy wcześniej zużyłam krem na noc z tej serii i byłam zadowolona, skusiłam się więc na te dwa i również nie żałuję. Kremy mają delikatny przyjemny zapach, łatwo się rozsamrowują, dobrze wchłaniają a jednocześnie sprawiają, że skóra przez wiele godzin jest dobrze nawilżona. Dla mnie nie bez znaczenia jest, że łatwo na nich wykonać makijaż, zarówno tradycyjnymi kosmetykami jak i mineralnymi. Są też bardzo wydajne, mimo że moja dojrzała, sucha skóra dosłownie spija kremy, te zużywałam wyjątkowo długo w porównaniu z innymi. Zaobserwowałam również niewielkie wygładzenie zmarszczek, co jak wiadomo w prawdziwym świecie jest sukcesem ;)
Nie jestem jedynie pewna czy nadadzą się do tłustej skóry.
Niewykluczone, że powtórzę zakup :) jednak na razie ''akcja denko'' trwa i mam do zużycia i przetestowania jeszcze kilka innych ;)
czwartek, 17 marca 2011
Słona słodycz
Perfumomaniaczką zostałam między innymi dzięki Dominice :*
Piękne zapachy lubiłam zawsze ale kiedyś na większość perfum reagowałam silną migreną, testy ograniczałam więc do minimum. Względy finansowe również sprawiały, że nowe zapachy poznawałam w bardzo ograniczonym zakresie, bo co będzie jak się zakocham? ;)
Po urodzeniu dzieci coś się jednak odmieniło i choć ciągle zdarza mi się miewać migreny po testach perfum, to jednak znacznie słabsze i znacznie rzadziej, więc jeśli mam okazję to testuję, testuję a czasem i nabywam i coraz więcej buteleczek gości na mojej półce. Co jakiś czas będę prezentować ulubione zapachy ale nie liczcie na piękne opisy jak u innych blogowiczek. Ja po prostu nie mam tego daru.
Tym z Was, które nie znają mojego wcześniejszego bloga przedstawię mój ulubiony zapach: L de Lolita Lolity Lempickiej.
Dla mnie słodycz L-ki przesącza się przez gęstą słoną mgłę i dym. Jej ciepło kojarzy mi się raczej z ciepłem kominka i grubego swetra w zimowy dzień niż ze słoneczną plażą.
Kiedy pachę L-ką moje córki mówią, że pachnę mamą więc już chociaż przez to jest to dla mnie piękny zapach ale jest też słony i piękny tak jak słona i piękna jest moja wyspa :)
Piękne zapachy lubiłam zawsze ale kiedyś na większość perfum reagowałam silną migreną, testy ograniczałam więc do minimum. Względy finansowe również sprawiały, że nowe zapachy poznawałam w bardzo ograniczonym zakresie, bo co będzie jak się zakocham? ;)
Po urodzeniu dzieci coś się jednak odmieniło i choć ciągle zdarza mi się miewać migreny po testach perfum, to jednak znacznie słabsze i znacznie rzadziej, więc jeśli mam okazję to testuję, testuję a czasem i nabywam i coraz więcej buteleczek gości na mojej półce. Co jakiś czas będę prezentować ulubione zapachy ale nie liczcie na piękne opisy jak u innych blogowiczek. Ja po prostu nie mam tego daru.
Tym z Was, które nie znają mojego wcześniejszego bloga przedstawię mój ulubiony zapach: L de Lolita Lolity Lempickiej.
Dla mnie słodycz L-ki przesącza się przez gęstą słoną mgłę i dym. Jej ciepło kojarzy mi się raczej z ciepłem kominka i grubego swetra w zimowy dzień niż ze słoneczną plażą.
Kiedy pachę L-ką moje córki mówią, że pachnę mamą więc już chociaż przez to jest to dla mnie piękny zapach ale jest też słony i piękny tak jak słona i piękna jest moja wyspa :)
poniedziałek, 14 marca 2011
Nago?
Co jakiś czas moja skóra na głowie reaguje lekkim podrażneiniem na szampony zawierające SLS, zaczęłam więc rozglądać się za szamponami bez tego składnika. Wybór padł na fimę Naked, której produkty są dostępne w Bootsie, dla mnie więc łatwe do zdobycia.
Spośród dość szerokiej oferty wybrałam na początek dwa szampony: Rescue Intensive Care Shampo - frizzy, damaged hair oraz Mildness Unadorned Sensitive Shampoo który w obecnej ofercie wyglada tak
Spośród dość szerokiej oferty wybrałam na początek dwa szampony: Rescue Intensive Care Shampo - frizzy, damaged hair oraz Mildness Unadorned Sensitive Shampoo który w obecnej ofercie wyglada tak
Pierwszy pachnie przyjemnie migdałami, zapach drugiego przypomina mi męską wodę kolońską ;)
Oba całkiem nieźle się pienią i są tylko trochę mniej wydajne niż tradycyjne szampony. Włosy po umyciu są miękkie i nie plączą się. Cena całkiem przystępna więc na pewno zapoznam się z innymi produktami firmy, tym bardziej, że oprócz SLS nie zawierają też parabenów ani pochodnych ropy naftowej.
sobota, 12 marca 2011
Giveaway u Anwen! :)
Zapraszam na Giveaway u Anwen, która prowadzi świetny blog na temat pielęgnacji włosów :)
W skład zestawu wchodzą: mgiełka Radical (do używania jako wcierka na szybszy porost), olej kokosowy Efavit, szampon Farmona – Skrzy polny, odżywka Isana z olejkiem babassu i maska Stapiz – Sleek Line Volume
czwartek, 10 marca 2011
Spoglądając w gwiazdy
Przedstawię dzisiaj L'Oreal, Telescopic Mascara.
Jakiś czas temu postanowiłam go przetestować ponieważ miał niezłe opinie na wizażu. Początki były trudne, tusz był bardzo rzadki i albo zalewał rzęsy albo był prawie niewidoczny. Szczoteczka dziwaczna, nie potrafiłam się nią posługiwać. Oswoiłam go trochę dopiero po jakimś miesiącu, kiedy nieco zgęsniał i w jakimś stopniu opanowałam posługiwanie się szczoteczką. Obecnie jest na wykończeniu ;) więc postanowiłam go zrecenzować i pokazać, póki jeszcze się da.
Farba pokrywająca opakowanie łatwo się rysuje i całość wygląda średnio estetycznie.
Ząbki szczoteczki na początku bywały całe zalane tuszem, co bardzo utrudniało malowanie.
Jeśli uda mi się dobrze nim pomalować, później nie ma już niespodzianek, tusz dobrze się trzyma, nie osypuje, nie mam problemów ze zmyciem go. Przyzwoicie wydłuża i nawet czasem lekko podkręca. Czerń jest ładnie czarna.
Tak wyglądają moje rzęsy bez tuszu
A tak pomalowane nim
Jak widać szału nie ma a tym bardziej astronomicznego wydłużenia ;) ale jest niźle, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to już końcówka tuszu.
Przy okazji chciałam przedstawić jeszcze jeden produkt, który dotarł do mnie przedwczoraj a dzisiaj pierwszy raz wypróbowałam.
Wysuwana kredka do brwi Avonu, kolor Slate. U mnie nowość, podejrzewam, że w Polsce też.
Jak widac brwi mam rzadkie i bylejakie ;) więc intensywniejsze produkty dają sztuczny efekt a takiego nie lubię.
Po dzisiejszym użyciu mogę stwierdzić, że jestem zadowolona
Jakiś czas temu postanowiłam go przetestować ponieważ miał niezłe opinie na wizażu. Początki były trudne, tusz był bardzo rzadki i albo zalewał rzęsy albo był prawie niewidoczny. Szczoteczka dziwaczna, nie potrafiłam się nią posługiwać. Oswoiłam go trochę dopiero po jakimś miesiącu, kiedy nieco zgęsniał i w jakimś stopniu opanowałam posługiwanie się szczoteczką. Obecnie jest na wykończeniu ;) więc postanowiłam go zrecenzować i pokazać, póki jeszcze się da.
Farba pokrywająca opakowanie łatwo się rysuje i całość wygląda średnio estetycznie.
Ząbki szczoteczki na początku bywały całe zalane tuszem, co bardzo utrudniało malowanie.
Jeśli uda mi się dobrze nim pomalować, później nie ma już niespodzianek, tusz dobrze się trzyma, nie osypuje, nie mam problemów ze zmyciem go. Przyzwoicie wydłuża i nawet czasem lekko podkręca. Czerń jest ładnie czarna.
Tak wyglądają moje rzęsy bez tuszu
A tak pomalowane nim
Jak widać szału nie ma a tym bardziej astronomicznego wydłużenia ;) ale jest niźle, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to już końcówka tuszu.
Przy okazji chciałam przedstawić jeszcze jeden produkt, który dotarł do mnie przedwczoraj a dzisiaj pierwszy raz wypróbowałam.
Wysuwana kredka do brwi Avonu, kolor Slate. U mnie nowość, podejrzewam, że w Polsce też.
Szukałam czegoś co nie będzie czarne ani brązowe i nie będzie dawac rudawego odcienia.
Na zdjęciu kolor wyszedł cieplejszy niż w rzeczywistości. W realu jest to średniociemny szary lekko przybrudzony ziemią.
Kredka jest dośc twarda, dzieki temu mogę uzyskac delikatny efekt ale też łatwo go stopniować.Jak widac brwi mam rzadkie i bylejakie ;) więc intensywniejsze produkty dają sztuczny efekt a takiego nie lubię.
Po dzisiejszym użyciu mogę stwierdzić, że jestem zadowolona
poniedziałek, 7 marca 2011
Szmatka ;)
Niedawno pisała o niej Spot a wypatrzyła na Brunette's Heart Makeup, dzisiaj nabyłam ją i ja :D
Wieczorem będę testować :)
Wieczorem będę testować :)
sobota, 5 marca 2011
Lecę sobie w kulki ;)
Jedną z moich manii są makijaże i kosmetyki do ich wykonywania. Wśród nich znajdują pudry w kulkach.
APC nr 00
troszkę przerobione przez mnie
APC nr 19
też przerobione
APC nr 15
Avon Bronze
Avon Diamentowe
Avon rozświetlające
przerobione bardziej w kierunku różu niż pudru na całą twarz
TBS
są dość miękkie i łatwo pokrywają się kolorami sąsiadów, wiec zdjecia nie oddają ich prawdziwych kolorów
Wszystkie lubię i wszystkich używam, niektórych jedynie latem, inne lepiej sprawdzają się zimą.
Nie muszę chyba dodawać, że kuszą mnie kolejne ;)
piątek, 4 marca 2011
Jestem mamą :D
Jestem maniaczką z różnymi maniami ale przede wszystkim jestem mamą. Mam dwie córki, Helena ma 5,5 roku i chodzi do pierwszej klasy, Michelle ma 4 lata i we wrześniu pójdzie do zerówki.
Szkoła jest angielska a my w domu rozmawiamy właściwie wyłacznie po polsku, więc tym bardziej jestem dumna, gdy moje dziecko dostaje ze szkoły coś takiego
Szkoła jest angielska a my w domu rozmawiamy właściwie wyłacznie po polsku, więc tym bardziej jestem dumna, gdy moje dziecko dostaje ze szkoły coś takiego
Akcja Denko!
W ''akcji denko'' bierze udział krem do rąk firmy L'occitane - Dry skin hand cream, zawiera 20% masła shea.
Po tym kremie spodziewałam się dużo więcej. O ile zaraz po użyciu nawilżenie jest niezłe to niestety po kilkunasu minutach dłonie mam już ponownie wysuszone. Zapach babciny i utrzymije się niestety dłużej od nawilżenia.
Wykończę go bez żalu i nie kupię ponownie.
czwartek, 3 marca 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)