Piękne zapachy lubiłam zawsze ale kiedyś na większość perfum reagowałam silną migreną, testy ograniczałam więc do minimum. Względy finansowe również sprawiały, że nowe zapachy poznawałam w bardzo ograniczonym zakresie, bo co będzie jak się zakocham? ;)
Po urodzeniu dzieci coś się jednak odmieniło i choć ciągle zdarza mi się miewać migreny po testach perfum, to jednak znacznie słabsze i znacznie rzadziej, więc jeśli mam okazję to testuję, testuję a czasem i nabywam i coraz więcej buteleczek gości na mojej półce. Co jakiś czas będę prezentować ulubione zapachy ale nie liczcie na piękne opisy jak u innych blogowiczek. Ja po prostu nie mam tego daru.
Tym z Was, które nie znają mojego wcześniejszego bloga przedstawię mój ulubiony zapach: L de Lolita Lolity Lempickiej.
Dla mnie słodycz L-ki przesącza się przez gęstą słoną mgłę i dym. Jej ciepło kojarzy mi się raczej z ciepłem kominka i grubego swetra w zimowy dzień niż ze słoneczną plażą.
Kiedy pachę L-ką moje córki mówią, że pachnę mamą więc już chociaż przez to jest to dla mnie piękny zapach ale jest też słony i piękny tak jak słona i piękna jest moja wyspa :)
Tekst, że pachniesz mamą, musi być bezcenny :)))
OdpowiedzUsuńViol, żebyś wiedziała :D
OdpowiedzUsuńLolitka :love: jak słyszy się takie słowa od córeczek to zapewne ciepło robi się na sercu :D
OdpowiedzUsuńOstatnio zachorowałam na te perfumy... posty takie jak Twój nie ułatwiają mi życia ;))
OdpowiedzUsuńPoznaję te piękne zdjęcia! :)))
OdpowiedzUsuńWiesz, że dzielę twoją miłość do lolitek, prawda? :D
Reniakicia oj robi się, robi :)
OdpowiedzUsuńAngelku nie dziwię się, że zachorowałaś ;)
Cammie czasem mam wrażenie, że łączy nas sporo wiecej niż data urodzin ;)
Lolita to od niepamiętnych czasów mój numer jeden. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń