Choć na blogu cisza to akcje cały czas trwają.
Na kilka tygodni laptop odmówił współpracy i wtedy nie pisałam nic, nie zrzucałam zdjęć, ba nawet większości nie robiłam ale szykuję sprawozdanie z tego okresu.
Jeśli chodzi o zdrowie i urodę to idzie mi naprawdę bardzo dobrze ale w większości są to te same rzeczy - nauczułam się praktycznie codziennie balsamować ciało, często wykonuję OCM, i masaże twarzy olejkami, regularnie chodzimy na basen i do sauny, od Grudnia nie jem glutenu, łykam grzecznie suplementy. W tej kategorii przedstawię więc tylko to co nowe i ciekawsze.
piątek, 24 kwietnia 2015
czwartek, 23 kwietnia 2015
Fifty shades of purple
Zawsze uważałam, że kobieta nigdy nie ma za dużo cieni do powiek w odcieniach fioletu oraz beżu i brązów.
W pewnym momencie musiałam jednak szukać swoich ulubionych odcieni po różnych opakowaniach i zajmowało mi to więcej czasu niż sam makijaż. Opakowania te zajmowały też dużo miejsca, stąd pomysł skomponowania własnych paletek.Wykorzystałam do tego paletki UNII które niestety coraz trudniej znaleźć, widać nie były aż tak popularne jak myślałam, a szkoda.
Beżowo-brązową pokazywałam tutaj i tutaj , teraz przyszedł czas na tę zawierającą odcienie fioletu. Są to kolory z których najcześciej korzystam jesienią i zimą.
Nie jestem pewna czy aparat złapał odpowiednio kolory ale oto ona
Kolor opakowania pozwala mi bezbłędnie sięgnąć po odpowiednią paletkę.
Lusterko jest na tyle duże, że mogę wykonać makijaż trzymając paletkę. Ten mały kwiatek służy właśnie do trzymania, można go dowolnie przemieszczać.
Kolory jak widać od lawendy po śliwkę, te dwa granatowe cienie u góry mają fioletową poświatę.
Paletki te uważam za jedne z najlepszych moich zakupów kosmetycznych. Pozwoliły mi nie tylko zaoszczędzić czas ale również zmniejszyć ilość miejsca zajmowanego przez kosmetyki kolorowe i pomagają zachować porządek.
Korzystacie z podobnych rozwiązań? Jakie są Wasze doświadczenia?
W pewnym momencie musiałam jednak szukać swoich ulubionych odcieni po różnych opakowaniach i zajmowało mi to więcej czasu niż sam makijaż. Opakowania te zajmowały też dużo miejsca, stąd pomysł skomponowania własnych paletek.Wykorzystałam do tego paletki UNII które niestety coraz trudniej znaleźć, widać nie były aż tak popularne jak myślałam, a szkoda.
Beżowo-brązową pokazywałam tutaj i tutaj , teraz przyszedł czas na tę zawierającą odcienie fioletu. Są to kolory z których najcześciej korzystam jesienią i zimą.
Nie jestem pewna czy aparat złapał odpowiednio kolory ale oto ona
Kolor opakowania pozwala mi bezbłędnie sięgnąć po odpowiednią paletkę.
Kolory jak widać od lawendy po śliwkę, te dwa granatowe cienie u góry mają fioletową poświatę.
Paletki te uważam za jedne z najlepszych moich zakupów kosmetycznych. Pozwoliły mi nie tylko zaoszczędzić czas ale również zmniejszyć ilość miejsca zajmowanego przez kosmetyki kolorowe i pomagają zachować porządek.
Korzystacie z podobnych rozwiązań? Jakie są Wasze doświadczenia?
środa, 22 kwietnia 2015
Waitrose Pure - nowe zakupy
Jakiś czas temu zaczęłam dokładniej przyglądać się ofercie kosmetycznej Waitrose i moją uwagę zwróciła linia Waitrose Pure.
Oto opis producenta:
"The new Waitrose Pure skincare range uses more than 95% naturally derived ingredients (such as camomile, sweet almond oil and shea butter), is fragrance free, vegan friendly, dermatologically approved and kind to sensitive skin. Natural oils and plant extracts nourish, moisturise, sooth and protect all skin types to leave you with a refreshed and radiant complexion."
Skusiłam się na kilka kosmetyków na próbę, tym bardziej, że ceny są bardzo przyjazne.
Nie są to kosmetyki całkowicie naturalne ale nie są tak napakowane chemią jak większość. Zawsze to jakiś krok w kierunku zielonej strony mocy.
Spodobały mi się też proste opakowania.
Skusiłam się na Olejek do twarzy, żel pod oczy, krem do twarzy i coś co się nazywa Beauty balm.
Facial Oil
Easily absorbed with sweet almond oil & Vitamin E, this facial oil smoothes and softens the skin.
Natural care for sensitive skin
Fragrance free
98% naturally derived ingredients
Oto opis producenta:
"The new Waitrose Pure skincare range uses more than 95% naturally derived ingredients (such as camomile, sweet almond oil and shea butter), is fragrance free, vegan friendly, dermatologically approved and kind to sensitive skin. Natural oils and plant extracts nourish, moisturise, sooth and protect all skin types to leave you with a refreshed and radiant complexion."
Skusiłam się na kilka kosmetyków na próbę, tym bardziej, że ceny są bardzo przyjazne.
Nie są to kosmetyki całkowicie naturalne ale nie są tak napakowane chemią jak większość. Zawsze to jakiś krok w kierunku zielonej strony mocy.
Spodobały mi się też proste opakowania.
Skusiłam się na Olejek do twarzy, żel pod oczy, krem do twarzy i coś co się nazywa Beauty balm.
Facial Oil
Easily absorbed with sweet almond oil & Vitamin E, this facial oil smoothes and softens the skin.
IngredientsIsopropyl Myristate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Isohexadecane, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Cyclopentasiloxane, Prunus Persica (Peach) Kernel Oil, Cyclohexasiloxane, Tocopheryl Acetate Eye Gel With Vitamin E and olive oil, this eye gel leaves skin feeling soothed and revitalised.
Face cream All day moisturising with shea butter and Vitamin E, leaves skin feeling soft and nourished. Ingredients Aqua (water), Cetearyl Alcohol, Isopropyl Palmitate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Saccharide Isomerate, Phenoxyethanol, Ceteareth-20, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Cyclopentasiloxane, Glycerin, Stearyl Alcohol, Cyclohexasiloxane, Carbomer, Ethylhexylglycerin, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Sodium Hydroxide Beauty Balm With 99% naturally derived ingredients, this moisturising balm with shea butter and coconut leaves skin feeling nourished and hydrated. Use generously on dry patches, from lips and cuticles to elbows and heels. Ingredients Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cetyl Alcohol, Ceteareth-20, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Isopropyl Palmitate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate Na razie używałam tych kosmetyków zbyt krótko, by ocenić działanie. Olejku do twarzy używam czasem do masażu i choć ma niezły poślizg na początku, to jakoś szybko wysycha i muszę ponawiać aplikację. Żel pod oczy użyłam kilka razy jako bazę pod cienie i nie spowodował podrażnień nawet na dziecięcych buźkach. Beauty balm to coś o konsystencji zastygłego oleju kokosowego ale zniacznie trudniejsze do rozpuszczenia pod wpływem temperatury ciała, przez co ciężko go nabrać, na wysuszone partie działa jednak całkiem dobrze. Kremu do twarzy nie używałam jeszcze wcale po czekam aż wykończę inny. Raczej nie stanie się moim codziennym kremem choćby ze względu na brak filtrów ale czasem mam ochotę na jakiś prosty "podomowy" krem tak jak czasem wskakuję w wygodne "domowe" ciuchy. Za jakiś czas zdam relację jak spisują się te kosmetyki. |
poniedziałek, 20 kwietnia 2015
Wiosna dalej nas nie rozpieszcza
Pomimo ledwie kilku stopni Celsjusza na zewnątrz, promieniom słońca udało się nas wczoraj wywabić na spacer.
Zaczęłyśmy od zwiedzania
Niestety nie udało nam się wejść do środka, może następnym razem będzie otwarte
Choć trzeba było chuchać w rączki, morze żółtego kwiecia przywołało wiosenny uśmiech na twarze
Była też okazja powspinać się na drzewa
przejść tunelem z ukwieconych krzewów
i pohuśtać się
Chociaż wiatr ciągle zwiewał włosy na twarze, nie udało mu się zwiać uśmiechów.
Po spacerze dzieci poszły spać wyjątkowo szybko ;-)
Zaczęłyśmy od zwiedzania
Niestety nie udało nam się wejść do środka, może następnym razem będzie otwarte
Choć trzeba było chuchać w rączki, morze żółtego kwiecia przywołało wiosenny uśmiech na twarze
Była też okazja powspinać się na drzewa
przejść tunelem z ukwieconych krzewów
i pohuśtać się
Chociaż wiatr ciągle zwiewał włosy na twarze, nie udało mu się zwiać uśmiechów.
Po spacerze dzieci poszły spać wyjątkowo szybko ;-)
środa, 8 kwietnia 2015
Mydełkowe kusicielki
Dobrze ponad rok temu dostałam od koleżanki z Polski ręcznie robione mydełka. Moje dzieci były zachwycone, że mogły ich używać.
Niecały rok temu zaczęłam czytać o domowej produkcji mydeł ale jeszcze nie poczyniłam, żadnego praktycznego kroku w tym kierunku.
Od kilku miesięcy na blogu Reni co rusz czytam o jakichś kuszących mydełkach no i stało się, uległam pokusie i zaczęłam rozglądać się za takimi.
Ponieważ staram się jak mogę ograniczać zakupy internetowe, postanowiłam zorientować się w ofercie sklepów w których zwykle robię zakupy. Trafiło na Waitrose i tam znlazłam mydełka firmy SENSPA z której wcześniej kupowałam już sole do kąpeli.
Detox
Opis producenta:
SenSpa Detox Soap contains the exclusive SenSpa signature scent, a blend of 9 essential oils uniquely selected and blended to create a spa ambiance reminiscent of the exotoc East. These oils work together with detoxifying Seaweed, Dead Sea Salts and marine extracts to deep cleanse your body and re-awaken your senses.
Skład:
Choć długi wydaje się przyjazny. Dzięki zawartości tych wszystkich olejków mydło pachnie obłędnie choć zapach może być zbyt intensywny ale to sprawdzimy "w praniu"
Relaxing
Opis producenta:
SenSpa Relaxing Soap combines organic lavendar, starflower and jasmine extract with an exotic blend of bergamot, patchouli and geranium essential oils. The perfect treat for the shower to take your mind away from the stresses and pressures of a modern busy life. your skin will be left feeling cleansed and lightly fragranced whilst your mind will feel calmed and soothed
Skład:
Tutaj zapach już delikatniejszy, przyjenie relaksujący.
Mydła i żele które używamy obecnie powinny się pokończyć w ciągu tygodnia i wtedy bedę mogła wypróbować choć jedno z tych mydełek.
A w międzyczasie może znawczynie wypowiedzą się na temat składu?
Niecały rok temu zaczęłam czytać o domowej produkcji mydeł ale jeszcze nie poczyniłam, żadnego praktycznego kroku w tym kierunku.
Od kilku miesięcy na blogu Reni co rusz czytam o jakichś kuszących mydełkach no i stało się, uległam pokusie i zaczęłam rozglądać się za takimi.
Ponieważ staram się jak mogę ograniczać zakupy internetowe, postanowiłam zorientować się w ofercie sklepów w których zwykle robię zakupy. Trafiło na Waitrose i tam znlazłam mydełka firmy SENSPA z której wcześniej kupowałam już sole do kąpeli.
Detox
Opis producenta:
SenSpa Detox Soap contains the exclusive SenSpa signature scent, a blend of 9 essential oils uniquely selected and blended to create a spa ambiance reminiscent of the exotoc East. These oils work together with detoxifying Seaweed, Dead Sea Salts and marine extracts to deep cleanse your body and re-awaken your senses.
Skład:
Choć długi wydaje się przyjazny. Dzięki zawartości tych wszystkich olejków mydło pachnie obłędnie choć zapach może być zbyt intensywny ale to sprawdzimy "w praniu"
Relaxing
Opis producenta:
SenSpa Relaxing Soap combines organic lavendar, starflower and jasmine extract with an exotic blend of bergamot, patchouli and geranium essential oils. The perfect treat for the shower to take your mind away from the stresses and pressures of a modern busy life. your skin will be left feeling cleansed and lightly fragranced whilst your mind will feel calmed and soothed
Skład:
Tutaj zapach już delikatniejszy, przyjenie relaksujący.
Mydła i żele które używamy obecnie powinny się pokończyć w ciągu tygodnia i wtedy bedę mogła wypróbować choć jedno z tych mydełek.
A w międzyczasie może znawczynie wypowiedzą się na temat składu?
wtorek, 7 kwietnia 2015
Wanilii mi się chce
Wiosna na razie nas nie rozpieszcza, albo jest zimno albo wieje albo pada a często wszystko na raz. Nawet dzisiaj choć dzień jest dość słoneczny, to wyspę otacza chłodna mgła i sprawia, że mam ochotę otulic się czymś ciepłym. Tak ciepłym jak wanilia
Dlatego w ostatnich miesiącach najczęściej sięgałam po waniliowe perfumy.
Jednak nawet wanilia ma różne oblicza
Dlatego w ostatnich miesiącach najczęściej sięgałam po waniliowe perfumy.
Jednak nawet wanilia ma różne oblicza
Un Bois Vanille Serge Lutens to wanilia idealna, doskonała, gładka jak jedwab i kremowa jak budyń, miękka jak królicze futerko, ciepła, słodka ale nie przesłodzona.
Pozostałe nuty doskonale współgrają ze sobą, żadna nie wybija się przed inną, kontrolują się na wzajem. To sprawia, że razem tworzą doskonałe waniliowe perfumy.
No ale wiadomo, że jeśli coś jest doskonałe, to czasem robi się nudne, dlatego też często sięgam po inną wanilię.
Vanille Patchouli Molinard. Ta wanilia jest szorstka i gryząca jak wełniany sweter. Surowa jak nieobrobione drewno. Nawet po wielu godzinach nie pozwala o sobie zapomnieć.
Vanille Fruitee Molinard. Nieco mniej szorstka ale daleko jej do delikatności Lutensa. Owoce to popłuczyny z kompotu przesączone przez ziemię, wyczuwalne jedynie na początku.
Trudno mi powiedzieć który zapach lubię bardziej. W tym roku chyba częściej wybierałam Fruitee, w zeszłym królowała Patchouli. Lutensa wolę nosić w domowym zaciszu, Molinarda wybieram częściej do pracy.
Chyba śmiało mogę stwierdzić, że w ostatnim kwartale przez 90% czasu nosiłam któryś z tych trzech perfum. Choć wanilia ciągle jeszcze nie znudziła mi się, zastanawiam się na co przyjdzie mi ochota kiedy poczuję w końcu wiosnę.
PS. Jak widać pomimo częstego używania, zużycie ledwie widoczne ale mnie na prawdę wystarczy jeden lub nawet pół "psika" na cały dzień. Lutka wolę używać bez psikacza.
Subskrybuj:
Posty (Atom)