czwartek, 5 lutego 2015

Co przyniesie piąta dekada? - styl

Nigdy nie potrafiłam określić własnego stylu, ciężko mi było nawet powiedzieć, że jakiś posiadam ale patrząc wstecz, mogę uznać, że każda dekada mojego życia miała jakiś wpólny mianownik.

Jako małe dziecko nie bardzo miałam wpływ na to co nosiłam, w sklepach nic nie było a jak było, to wybór żaden, sytuację ratowały troszkę paczki od cioci z za granicy.

W drugiej dekadzie usiłowałam przeciwstawić się trochę temu co narzucała mi matka, w konsekwencji 90% czasu były to przerabiane dżinsy, noszone do całkowitego rozpadu, koszule podbierane ojcu, własnoręcznie dziergane szaliki. Po przemianach ustrojowych do repertuaru weszły t-shirty z różnymi napisami i obrazkami, dzięki którym mama nalegała, żebym poruszała się w promieniu co najmniej 10m od niej ;-)
Jedyne spódniczki na które się godziłam to były super krótkie mini, których mama również nie aprobowała.
Czasem pojawiało się troszkę srebrnej biżuterii, nawet delikatny makijaż ale nic co mogłoby równać się z tym co widujemy u współczesnych nastolatek.
Generalnie bardziej zaprzątało mnie to co robiłam niż jak wyglądałam. Miało być przede wszystkim wygodnie w każdej sytuacji.
Trenowałam średnio 4 razy w tygodniu po 3-4 godziny, często jeździłam na kilkudniowe zawody, musiałam więc często się pakować, było więc dość hmm ... minimalistycznie?

Trzecia dekada to studia zaoczne (w innym mieście więc znowu wyjazdy), praca głownie biurowa i własna działalność.
Ubierałam się dość monochromatycznie, głownie granat, niebieski, beże i brązy. Królowały spodnie materiałowe, w przeciwieństwie do dżinsów z poprzedniej dekady. Spódnice rzadko ale jeśli już to przeważnie "biurowe". Pojawiły się wysokie obcasy, wyraźniejszy makijaż, mocniej podkreślone usta, biżuterii minimum.
Niestety albo i stety nie mam zbyt wiele zdjeć z tego okresu





 Lubiłam wtapiać się w tło ;-)

W czwartej dekadzie jako "młoda mama" pokochałam kolory i wzory, głównie kwiaty. Odkryłam sukienkii biżuterię.








Od jakiegoś czasu jestem ciekawa w jakim kierunku poniesie mnie piąta dekada mojego życia, jaki styl mi się spodoba.

4 komentarze:

  1. Rzabba w pewnym stopniu jakbym czytała o sobie. Miałam kompleksy i wciąż chodziłam w spodniach i długich spódnicach, dopiero jakieś 3 lata temu przekonałam się do spódnic przed kolano i polubiłam sukienki. Dopiero koło 40 odnalazłam siebie.

    Ślicznie wyglądasz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Reniu twoje kompleksy byly zupelnie niepotrzebne ale rozumiem ;-)
    ja raczej czulam sie w sukienkach I spodniczkach ciotkoklotkowato ;-) nieswojo, niezrecznie I niezgrabnie, dopiero po 30 odnalazlam w sobie ten kobiecy pierwiastek ktory pozwolil mi poczuc sie dobrze w kobiecych strojach. Poczulam sie tez na tyle pewna siebie by nosic wyrazne kolory I wzory.
    Ostatnie 2 lata prawie nie kupowalam ciuchow, nie mam tez czasu chodzic po miescie, jak juz tam jestem to przewaznie w biegu, zeby kupic cos dla dzieci.
    Musze pochodzic po sklepach na spokojnie I zobaczyc do czego mnie ciagnie, czy cos sie zmienilo.

    Dziekuje :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje kompleksy są... niepotrzebne.
    Jesteś naprawdę piękną kobietą! Mam nadzieję, że o tym wiesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIe jestem pewna czy to komentarz do mnie czy do Reni. Jeśli do Reni to potwierdzam, jest piękną kobietą i zewnętrznie i wewnętrznie.

      Jeśli natomiast do mnie to dziękuję ale tutaj akurat nie o kompleksy chdziło, tylko pewnie nieprecyzyjnie się wyrażam.

      Usuń